niedziela, 14 czerwca 2015

Projekt weekendowy: miniwakacje

Kontynuuje swoj tegoroczny projekt - weekendowe mini-wakacje. Jak wymyslilam ten projekt? Zrodzil sie on ze zwyklej ludzkiej zazdrosci!

Od kilku lat solidnie pracuje nad swoim mysleniem - gleboko wierze w to ze swiat wokol nas w duzym stopniu jest przedluzeniem naszych mysli. Jest bardzo wazne dla mnie abym byla integralnym czlowiekiem tzn abym dotrzymywala slowa (mialam z tym kiedys klopot), miala gleboki szacunek do ludzi w moim zyciu (co tez oznacza szacunek dla siebie samej i mocne bariery psychologiczne - zorientowalam sie ze te dwie rzeczy sa nierozlaczne) oraz byla czlowiekiem prawdomownym. Ostatnio tez bardzo pracuje nad tzw. przestrzenia w moim mysleniu. Nasze mozgi maja tendencje wyciagania szybkich wnioskow, automatycznej klasyfikacji i  generalizowania. Ponoc to sprawa tej nieszczesnej wolnej ewolucji naszych mozgow - one wciaz reaguja na zagrozenia ( prawdziewe lub postrzegana) starymi mechanizmami sprzed tysiecy lat - walki lub ucieczki. Nasza automatyczna tendencja do szybkiej analizy ma pomoc nam w przezyciu, lub poradzenia sobie z niebezpieczenstwem. W obecnym czasie niebezpieczenstw ktore zmuszalyby nas do walki lub natychmiastowej ucieczki nie ma az tak wiele, wiec ten mechanizm obronny nie jest az tak bardzo potrzebny. Bedac tego swiadoma, bardzo pracuje nad tym aby automatycznie nie klasyfikowac ludzi. Po pierwsze to ocenianie, porownywanie  jest najczesciej projekcja naszych mysli, naszych doswiadczen, naszych naszego braku wiary w siebie czy tez projekcja naszych pragnien;  a po drugie niezwykle to splyca nasze relacje z innymi ludzmi. Ilez to razy bylam niezwykle mile zaskonczona jakoscia rozmowy z kims , kto na powierzchni wygladal jak szara myszka, lub mniej mile zaskoczona kto wydawal mi sie z pozoru niezwykle interesujacym czlowiekiem.

Ale wracajac do moich weekndowych mini wakacji - pomysl zrodzil sie z czystej, nieukrywanej zazdrosci. Social media, szczegolnie Facebook ma to do siebie ze jest szklem powiekszajacym intersujacych doswiadczen. Malo kto dzieli sie zdjeciami ze  sprzatania kociej kuwety, mycia podlogi, sprzatania zapapranej lodowki  czy placenia rachunkow (fascynujaca czesc mojego mini-wakacyjnego weekendu). Nie, Facebook jest pelen zdjec z  niezwykle intersujacych  podrozy, pieknych kwiatow, zadbanych ogrodow czy przebiegnietych maratonow. ( Oczywiscie, wiele z tych triumfujacych zdjec to moje!).

Lata ze wzgledu na upiorny klimat tutaj oraz  rytm mojej pracy sa dla mnie bardzo ciezkie. Jest to bardzo intynsywny okres zawodowo oraz mam okolo 2/3 tyle energii co podczas chlodniejszych miesiecy. Z poczatkiem czerwca kiedy to na Facebooku rozpoczely sie globalne wakacje, mnie taka troche  niekontrolowana zazdrosc zaczela ogaraniac. A zazdrosc moze byc albo konstruktywna, albo absolutnie kompletnie nieproduktywna. Zazdrosc konstruktywna to ta ktora komunikuje nam jakis brak w naszym zyciu. Potem mozna sobie z  ta informacja sobie usiasc i zastanowic sie co tez to mozna  zrobic aby ten brak wypelnic. Zazdrosc niekonstruktywna to wiadomo taka jak ta tego  psa ogrodnika, ja nie mam to nie chce bys ty mial - takie podswiadome bojkotowanie i sciaganie innych w dol. Sama tego doswiadczylam, byly czasy ze lapalam na takim mysleniu  - bardzo sciagajaca postawa dla wszystkich zaintersowanych,  wiec bardzo tego myslenia pilnuje.

Zazdroszczac wiec konstrukcyjnie tych wszystkich pieknych wakacji usiadlam  sobie  sama ze soba i stwierdzilam ze  w tygodniu jestem bardzo zajeta, ale w weekendy moge przeciez sobie organizowac jakies wyprawy. Postanowilam ze co weekend zobacze cos nowego, poznam jakas inna czesc mojej okolicy oraz zapewnie sobie jakas atrakcje. Zadnych projektow, zadnych remontow - minimum prac domowych podczas letnich miniwakacji.

Bingo! Okazuje sie ze mieszkam w niezwykle fajnym miejscu juz 26 lat ale  wciaz wiele mam do odkrycia. Dzis np. spedzilam pare godzin na fanatastycznym festiwalu jazzowym - 15 minut od mojego domu. Wczoraj przejechalam ponad 20  km przepieknym szlakiem rowerowym. Weekendy weekendami - ale dodatkowy bonus tyh planow jest taki ze te miniwakacje w jakis sposob rozciagaja mi sie na caly tydzien podczas ktorego czytam lokalne blogi, planuje trasy rowerowe i szukam lokalnych imprez...

Zazdrosc konstrukcyjna  to ta  ktora wyzwala w nas samych energie do zmian. Przydaloby sie troche zdjec z tych moich miniwakacji ale te wyladowaly oczywiscie na Facebooku. ( i dobrze, bo majac te swoje miniwakacje moge sie bardzo szczerze cieszyc i autentycznie interesowac globalnymi Facebookowymi waacjami.)

Mialam tez napisac dwa przypisy nowych salatek (w ramach mojego wyzwania co weekend to nowa salatka) ale zrobilo sie bardzo pozno... Przepisy przetlumaczone wiec bedzie to szybki wpis w tygodniu w ramach systematycznego pisania bloga.

czwartek, 11 czerwca 2015

Czwartek

Moment decyzji. Ja decyduje o tym jakie bedzie to moje lato. Obiektywnie mowiac lato to najciezszy okres dla mnie. Po 26 latach mieszkania w tym trudnym letnim klimacie wciaz reaguje na te wilgotne upaly bolami glowy oraz brakiem energii. Moj wybor: czy bede sie mocowac ze swoim organizmem i ze zloscia popedzac go do wysilku, czy tez ze zrozumieniem dla niego zorganizuje mu  najlepsza codzienna opieke jaka jest mozliwa w tych warunkach. Szczerze mowiac czuje troche zazdrosci ogladajac europejskie raporty wakacyjne. W Europie czas w lecie zwalnia sie troche, u nas w tym okresie jest to najintensywniejszy okres w pracy. Co mi moze pomoc:

  • Puste i czyste biurko w pracy. Chaos fizyczny wokol mnie bardzo doklada sie do mojego chaosu myslenia. 
  •  W okresach stresu mam tendencje porzucic wszelkie planowanie i niczym czolg pracowac bez zadnej strategii. W grudniu bylam na wspanialym szkoleniu z zakresu efektywnosci pracy - podstawa efektywnosci jest pracy jest dobre planowanie. Planowanie to wlasnie to dzialanie ktore jest w cwiartce czasu z czynnosciami niepilnymi a bardzo waznymi.
Dzis w pracy spedze 30 minut na te dwie czynnosci. I dla przypomnienia dla siebie:

But until a person can say deeply and honestly, "I am what I am today because of the choices I made yesterday," that person cannot say, "I choose otherwise.” 
― Stephen R. CoveyThe 7 Habits of Highly Effective People: Powerful Lessons in Personal Change

Moje wolne tlumaczenie: Dopoki czlowiek sam przed soba,  z pelna uczciwoscia wobec siebie nie  jest w stanie  przyznac ze tym kim jest dzisiaj zawdziecza wyborom i decyzjom ktore podjal wczoraj, to ten czlowiek nie  da rady powiedziec do siebie - podejmuje taka decyzje, to  ja decyduje jak reaguje na to co swiat mi serwuje.

Biore pelna odpowiedzialnosc za to kim jestem dzisiaj. Zawdzieczam to w duzej mierze decyzjom i wyborom ktore uczynilam w przeszlosci ( Wiele z nich bylo doskonalych , wiele z nich bylo kiepskich. ) Dzis bede podejmowac kolejne decyzje. Moga one byc automatyczne, takie jak zawsze, ale tez moga byc swiadome ze kazda z tych decyzji to maly krok w kierunku pelniejszego zycia ( ktore niekoniecznie jest zyciem latwiejszym!) Ja decyduje jak odpowiem na ten letni stres w pracy - czy porwie mnie niczym wodospad Niagara, czy bede w stanie zatrzymac sie w tym naplywie wszystkich obowiazkow i kontrolowac moje reakcje.  Ja zecyduje jak chce zainwestowac swoj ograniczony czas  mojego zycia. (Wczoraj byla to Niagara z pelna sila i niestety destrukcyjnym, kompulsywnym jedzeniem wieczorem - stad ta notka. Ale dzis jest nowy dzien!)

wtorek, 9 czerwca 2015

I am loving it today!

Zdjecia i nasze samopoczucie. Linkuje sobie ta notke  jako ze mam wiele przemyslen w tym zakresie.



Skromnosc; pokora

Ostatnio duzo mysle o tych wszystkich przekonaniach ktore nabywalam sie w dziecinstwie i ktore automatycznie wchodzily w moje zycie jako wartosci. U mnie w rodzinie  (gleboko religijnej) bardzo ceniona byla skromnosc i pokora. I tak mysle ze od tej skromnosci i pokory to tylko malutki krok do braku poczucia wlasnej wartosci.

Ostatnio w jednej z moich zawodowych ksiazek z zakresu zarzadzania przeczytalam bardzo ciekawe rozwazania na ten temat. Tutaj moje wolne tlumaczenie tego fragmentu:

Skromni/pokorni ludzie:

  • dobrze wiedza kim sa sa
  • czuja sie dobrze ze soba
Skromnosc/pokora nie jest definiowana samo-ponizajacym, niedoceniajacym sie  zachowaniem, lecz naszym zachowaniem/odnoszeniem sie do ludzi. Ta refleksja to wciaz w tym temacie , ze jesli czlowiek czuje sie dobrze ze soba,  lubi siebie, dba o siebie, mysli dobrze o sobie, docenia siebie, wierzy w siebie to nie jest to brak pokory/egoizm/ brak skromnosci. Czlowiek pokorny docenia siebie i wierzy w siebie. I tego samego chce dla  kazdego czlowieka na swojej drodze. Czlowiek pokorny to czlowiek z mocnymi granicami psychologicznym. Bowiem te mocne granice psychologiczne to swiadomosc tego kim jestem, czym dysponuje, za co biore odpowiedzialnosc. Silne granice sa podstawa naszej wolnosci.

Ostatnio tak duzo ludzi mowi mi tyle dobrych i milych slow. Moja naturalna reakcja na to jest skurcz zoladka ( dzieci sie nie chwali bowiem mozna je zepsuc chodzi mi po glowie!) . Ucze sie nowych reakcji. Wdziecznosci za te dobre slowa. radosci z tych dobrych ludzi w moim zyciu czerpania ze wsparcia ktore plynie w kierunku mojego zycia.  Oraz glebokiego, szczerego pragnienia aby oni byli szczesliwi. Szczesliwi swoim szczesciem, pelnia swojego zycia. 

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Dlaczego wzielam roczny urlop od wszelakich praktyk duchowych?

Gdzies tam intuicyjne, w glebi siebie czulam ze w tym roku potrzebuje urlopu od wszelakich praktyk duchowych i religijnych - przez wiele lat bylam niezwykle zaangazowana w zycie mojej episkopalnej parafii.....Ten artykul daje glebszy wglad w zjawisko tzw. spiritual bypyssing:

SPIRITUAL BYPASSING Spiritual practice involves freeing consciousness from its entanglement in form, matter, emotions, personality, and social conditioning. In a society like ours, where the whole earthly foundation is weak to begin with, it is tempting to use spirituality as a way of trying to rise above this shaky ground. In this way, spirituality becomes just another way of rejecting one's experience. When people use spiritual practice to try to compensate for low self-esteem, social alienation, or emotional problems, they corrupt the true nature of spiritual practice. Instead of loosening the manipulative ego that tries to control its experience, they are further strengthening it. Spiritual bypassing is a strong temptation in times like ours when achieving what were once ordinary developmental landmarks—earning a livelihood through dignified, meaningful work, raising a family, sustaining a long-term intimate relationship, belonging to a larger social community — has become increasingly difficult and elusive. Yet when people use spirituality to cover up their difficulties with functioning in the modern world, their spiritual practice remains in a separate compartment, unintegrated with the rest of their life. 

http://www.johnwelwood.com/articles/Embodying.pdf


niedziela, 7 czerwca 2015

I am loving these today......

Does Creativity Have to Come from Suffering?


Suffering may bring any of us there, for sure, but so too might a sense of inner sufficiency, or inner abundance. If we didn’t feel so hollow within, we wouldn’t be so lost in the grasping and craving and mindless consumerism and aimless competition conventional society might invite us to. We can step away from the dictates of the ordinary and see reality in a fresh way.

I think what we actually want (and rely on) from those in creative roles is courage, not their misery. The courage to break through boundaries, to see things differently, the daring to not conform.


Tango songs for running

I find tango music to be both motivational and relaxing. For a marathoner, that’s a very good combo. Keep in mind that, for me, tango is a rather flexible concept. I can, and actually I did, dance tango on tunes that didn’t seem fit for it.



Salatka ( dla Moniki)

Salatka z kaszy quinoa (ale moze byc kazda inna drobna kaszka) z pomidorami, avocado, ogorkami i serem kozim:

Adaptacja z tego przepisu:

Skladniki:

  • oliwa z oliwek z pierwszego tloczenia
  • 1 szklanka kaszy quinoa ( tak jestem swiadoma problemow z kasza quinoa i kupuje tylko fair trade). Mysle ze kasze quiona mozna zastaoic jaglana lub kazda inna drobna kaszka.)
  • sol
  • 3 zabki drobno posiekanego czosnku
  • czerwony ocet winny ( ja uzylam dobrego octu balsamicznego)
  • 4 pomidory pokrojone w male kostki
  • 1 ogorek projony w male kostki
  • ok. 120 g sera koziego ( gdybym mieszkala w Polsce zastapilabym ten ser owczy bryndza)
  • 1 avocado
  • 1 ugrylowana piers z kurczaka
  • 6 listkow bazylii


Sos:
3 lyzki oliwy+ 1 lyzka octu + czosnek+ sol

Przygotowanie:
Zmieszaj kasze, ogorki, pomidory i bazylie poszarpana na male kawalki. Na wierz dodaj pokrojona piers z kurczaka, avocado i ser kozi.

Pycha! Salatka wchodzi do jadlospisu. :)


Lato!

Zobaczymy jak mi pojdzie to kolejne postanowienie czestszego pisania tutaj. Jako ze wykluczam z mojego slownika osobistego wyrazenia  - "nie mam czasu", "jestem zajeta", "tyle sie dzieje" - nie napisze tego. Bo zorientowalam sie ze niestety lata operowania w chaosie, bez solidnego planowania, bez solidnego kontaktu ze soba wyrobily we mnie ten fatalny nawyk pospiechu, i sama czesto (swiadomie lub podswiadomie) dokladam paliwa do roznego rodzaju kryzysow, bowiem owe kryzysy dodaja mi energi do tych krotko-falowych sprintow w moim zyciu po ktorych czuje sie wykonczona i usprawiedliwiona aby osiasc na laurach i troche pouzalac sie nad soba. Kiedys tak  sobie usiadlysmy  (bo mamy teraz coraz lepszy kontakt osobisty -i tak usiadlysmy razem, te dwie Marty na zewnatrz i ta Marta w srodku - bo sobie tak dazymy do tego aby byla to ta sama solidna, jedna  zdrowa Marta -  to jest wlasnie ta spojnosc wewnetrzna, po angielsku zwana inegrity) przy szklance herbaty i tak uczciwie przyjrzalysmy sie tym wszystkim kryzysom. Niestety wiele z nich byla wytworzona sztucznie, albo nieodpowiednia reakcja, albo fatalnym planowaniem, albo zajmowaniem sie rzeczami z cwiartki rzeczy niewaznych i niepilnych, albo niewaznych a pozornie pilnych. ( Pamietajmy o tej matrycy czasu!).

Idealnie powinno sie przebywac w czesci zycia gdzie wszystko co robimy jest wazne i niepilne. Zycie jest jednak zyciem i tak wazne jest aby w tym calym naszym osobistym wzroscie byc jednoczesnie - i solidnym i elastycznym.  I wlasnie nasz wysilek w kierunku wzmocnienia naszej solidnosci ( solidny kontakt ze soba, nasze wartosci, relacje z ludzmi, nasze zdrowie, pasje, otwartosc) pozwoli nam na te elastyczne reakcje w momentach kryzysow.

Ostatnio coraz lepiej mi idzie to przebywanie  w tej cwiartce rzeczy waznych i niepilnych.  W tej wlasnie cwiartce jest moje zdrowie. Narazie nic sie nie dzieje ale zdrowa w tej mojej nadwadze, moim pracoholizmie nie jestem. Jesli sie tym zdrowiem teraz nie zaopiekuje to prawda jest taka   ze z  wiekiem przesunie sie ono do cwiartki rzeczy pilnych i waznych a to bedzie juz i kosztowna i stresujaca sprawa ( mimo ze mam dobre ubzpieczenie to leczenie w USA jest bardzo drogie).

 Uswiadomilam sobie ze dbanie o to zdrowie to nie jest proznosc, przyjemnosc czy tez egoizm, mimo ze jest to bardzo przyjemna sprawa,  kiedy nie wiaze sie z lekarstwami czy tez wizytami u lekarza.
 ( Ja mam mocno zablaganione myslenie w tej dziedzinie bo jak czuje sie dobrze, jak nie jestem w stanie padajacego zmeczenia to gdzies tam w mojej podswiadomosci snuja sie wyrzuty sumienia ze nie zyje pelnie:)- bo tak sie przyzwyczailam do zycia  stanie pelnej czujnosci, kryzysow,  gdzie potrzeby innych sa wazniejsze niz moje, i do tego te przekonania ze to pelne zycie to musi byc zycie z krzyzem na plecach, i z cierpieniem. (Tych drzwi juz nie otwieramy, bo w tych pokoikach- ciemnych teologicznie- jak mawia moj amerykanski syn-  juz wystarczajaco dlugo bylysmy i juz stamtad pieknie wyszlysmy. Ale to temat na inna notke.  Notke o pieknym osobistym teologicznym miejscu :)

Usiadlam do tego bloga z postanowieniem napisania przepisu na salatke ktore dzis bede robic oraz o moim letnm rowerowaniu. Ale ja chyba takich notek pisac nie umie. O nie!!!! Oczywiscie ze napisze. Takiego jezyka tez pilnujemy. Jak chce to sie naucze. :)

W ramach bowiem przelamywania moich niepokojow przed nowym, przed zmianami ( a spodziewam sie wielu zmian w najblizszych kilku lat gdyz bedziemy likwidowac nasz duzy dom i prawdopodobnie duzo rzeczy w moim zyciu odwroci sie do gory nogami), stawiam sobie male codzienne wyzwania. Takimi moimi malymi wyzwaniami na to  lato sa:

  • Co sobote rano wyjechac na nowy szlak rowerowy. Jestem zaskoczona jak wiele pieknych parkow i drog rowerowych jest w mojej okolicy.
  • W miare mozliwosci probowac roznych  fitnesow. To jest bardzo intersujace doswiadczenie bowiem w mojej okolicy mnoza sie nowe, malutkie studia sportowe i juz wiele razy bylam jedyna uczestniczka na doskonalych zajeciach. Teraz kiedy pogoda jest taka ladna ograniczam joge do jednych lub dwoch zajec w tygodniu a probuje i zumby, i  innych fajnych zajec.  
  • Codzienne pisanie osobistego dziennika. Jako ze nie szlo mi to za dobrze, kupilam sobie takiego juz gotowca - chce zautomatyzowac ta dzialanosc.
Salatke mam zamiar dzis zrobc i moze ja co obfotografuje :) Jak podziwiam te piekne kulinarne blogi :) 

NOWY ROK 2021 - czego dowiedzialam sie w roku 2020?

  Ze mojemu , prawie 30 -letniemu malzenstwu potrzeba bylo tego czasu spedzonego w domu, ktory wzmocnil nasza przyjazn. I ze zaloba bardzo b...