Brutalny dzien w pracy, wypelniony spotkaniami, telefonami i rosnaca
lista spraw do zalatwienia. Zauwazylam zdecydowanie wiecej ciszy i
spokoju w sobie - mimo dosc intensywnego dzisiejszego tempa. Nie bylam w
stanie trzymac sie mojego rozkladu dnia, ale byly momenty ze
korygowalam moja pospiesznosc i wracalam do uwaznosci. Ten rok jest
rokiem dyscypliny, systematycznosci i malych kroczkow - rozciagania
siebie w nowych kierunkach. Jest tez rokiem ciszy - po raz pierwszy w
moim zyciu jestem tak skupiona na sobie. Nie jest moim zamiarem pozostac
w tym miejscu - jestem pewna ze wroce do swojej aktywnosci spolecznej,
ale wroce tam z wieksza efektywnoscia, dojrzalsza i z nowymi silami
Krotkie podsumowanie dnia:
Pamietalam o kartkach
urodzinowych dla moich pracownikow. Interesujace ze jeden z nich
obchodzi swoje urodziny w pierwszy dzien stycznia , a drugi w Boze
Narodzenie. Pojdziemy tez na wspolny, grupowy lunch. (Wazne, a
niekoniecznie pilne!)
Rano, mimo poteznego mrozu, wyszlam na intensywny marszobieg. Godzine dokonczylam cwiczeniami jogi z CD.
Podczas podrozy do pracy czytalam fragmenty z ksiazki Thomasa Mertona
New Seeds of Contemplation
. Ksiazke ta juz mam od dawien-dawna, bowiem jeszcze w Polsce czytalam
tlumaczonia polskie Mertona - musze przyznac, ze po roku spedzonym z
literatura na temat buddyzmu - Merton, przemawia do mnie zupelnie
inaczej. Contemplacja z Bogiem w tle, jest zdecydowanie radosniejsza,
niz buddyjskie oswiecenie w ktorym czlowiek zdany jest tylko na siebie.
Posilki do pracy na jutro z duza iloscia warzyw zapakowane na jutro.
Wracajac do swojej mysli z wczoraj, kiedy tak dobrze rozejrzalam sie po swoim domu to mam:
- duza ilosc pozaczynanych kosmetykow ( moje pragnienie bycia zadbanym)
- kilka CD do cwiczen
- duzo kartek i roznego-rodzaju papeterii
- duzo roznych akcesorii do porzadkowania
- zapchana zamrazarke
Te rzeczy, ta materia kupowana czesto w nadmiarze to substytut
przezyc i wrazen. To moje pragnienia bycia zadbana (kosmetyki),
wysportowana (CD), glebszych kontaktow z ludzmi, uporzdkowanego domu
oraz domowej atmosfery z ciekawymi posilkami na stole. Ta materia to
moje pragnienia, ktore zaczynaja sie w sklepie, i tam tez czesto sie
koncze. Moj dom nie jest przepelniony, ale wciaz jeszcze jest w nim
materia, ktora nijak mi sluzy, natomiast zabiera czas i miejsce.
Postaram sie przez ten rok nie kupowac nic z rzeczy powyzej wymienionych
, i codziennie robic uzytek z tych co juz mam w domu. Chcialabym dojsc do stanu, gdzie jestem posiadaczka tylko rzeczy niezbednych i pieknych.
Dawno nie czytałam Thomasa Mertona...mam ochotę do niego wrócić i znowu wgłębić się w jego książki...
OdpowiedzUsuń