środa, 1 stycznia 2014
It is 2014!
Dla wszystkich czytelnikow tego bloga najlepsze zyczenia noworoczne - milosci, zdrowia, wzrostu i stabilnosci materialnej.
Pare refleksji z 2013 roku na powitanie 2014.
Byl to bardzo intensywny dla mnie rok, ale byl to w pewnym sensie tez przelomowy. Kilka ostatnich lat zainwestowanych w prace nad swoimi emocjami, dusza i cialem zaczelo przynosic rezultaty. Rok 2013 uplynal mi na solidnej pracy zawodowej i duzej ilosci wyjazdow. Rzucialam sie na gleboko wode z publicznymi wystapieniami i bardzo porawilam swoje umiejetnosci w tej dziedzinie. Zainwestowalam czas w relacje z bliskimi mi ludzmi. Przeczytalam kilka doskonalych ksiazek. Odbylam kilka dobrych szkolen w zakresie zarzadzania. Za duzo pracowalam i czesto pedzilam na leb na szyje....Ale tez duzo kilometrow przebieglam nad moja rzeka, i raz po raz wracalam do jakiej-takiej rownowagi. Lapalam wiele srok za ogon...Zaczynalam i nie zawsze konczylam, mierzac zamiary na sily, ktorych czesto mi nie starczalo. Ale zylam, czulam, kochalam....Nabralam wielkiego apetytu na zycie.....
Ale chyba najwazniejszym osiagnieciem roku 2013 byl fakt ze dotarlam do bardzo pieknego miejsca w moim rozwoju duchowym....Dotarlam tam dwoma drogami, ktore nagle jakby sie spotkaly, polaczyly w jedna. W 2011-12 roku spedzilam duzo czasu z buddyzmem. Nauczylam sie technik medytacyjnym, zaczelam uprawiac joge- byly to latra olbrzymiego wyciszenia, obserwacji swoich mysli - nauczylam sie lepiej doceniac chwile obecna. Byly to lata spedzone z ksiazkami Pema Chodron (http://pemachodronfoundation.org/) i Thich Nhat Hanh (http://plumvillage.org/about/thich-nhat-hanh/).
W 2013 roku zaczelam tesknic za chrzescijanstwem. Obrzadami. Cyklicznoscia roku liturgicznego - mozna przeniesc kobiete z Krakowa do Waszyngtonu, ale niestety Krakowa nie da sie z jej serca wyrzucic. Prawda taka jest, ze od malego dzuiecka czulam gleboka potrzebe czegos Wiekszego, i znajdowalam to w tych pieknych krakowskich kosciolach, ktore mnie otaczaly. Ta energia pokolen ludzi wspolnie sie modlacych, tradycja....Pamietam ze wracajac ze szkoly czesto wchodzilam do tych kosciolow - po prostu tam posiedziec....Medytacje, kontemplacja...nienazwane, ale przezywane.....
Zaczelam bardziej regularnie chodzic do mojego parafialnego kosciola episkopalnego o ktorym wczesniej juz pisalam . I nagle odkrylam prace Markusa Borga, profesora teologii w Oregon State University... Click, click - nagle sie zorientowalam ze te moje dwie drogi mialy tak gleboki sens. Ze miedzy tymi moimi dwoma drogami nie ma najmniejszego konfliktu, wrecz przeciwnie, one sie bardzo uzupelniaja.
Wg slow Marcusa Borga:
“The Christian life is not about pleasing God the finger-shaker and judge. It is not about believing now or being good now for the sake of heaven later. It is about entering a relationship in the present that begins to change everything now. Spirituality is about this process: the opening of the heart to the God who is already here.”
― Marcus J. Borg, The God We Never Knew: Beyond Dogmatic Religion To A More Authenthic Contemporary Faith
Zycie chrzescijanina nie ma na celu zaspokoic Boga machajacego z gory na nas palcem i oceniajacym nas. Zycie chrzescijanina nie polega na tym aby wierzyc lub byc dobrym po to aby odebrac swoja nagrode po smierci. Zycie chrzescianina polega na otwarciu swojego serca na Boga ktory jest tutaj i teraz. W tym momencie.
I kolejny cytat -
“Christianity's goal is not escape from this world. It loves this world and seeks to change it for the better.”
― Marcus J. Borg, Speaking Christian: Why Christian Words Have Lost Their Meaning and Power - And How They Can Be Restored
Chrzescijanstwo nie ma byc ucieczka od swiata. Chrzescijanstwo powinno dazyc do zmian czyniacych swiat wokol nas lepszym.
Niewatpliwie w roku 2014 przeczytam wiecej ksiazek Marcusa Borga, ale mysle ze w moj rozwoj duchowy nie bedzie wlaczony juz tak bardzo intelekt - te moje sciezki, sciezynki pelne poszukiwan, watpliwosci, ciemnosci, jakby zeszly sie w jedna szeroka droge. Tak jak podczas mojej ostatniej podrozy z Colorado do Nebraski gdzie zgubilam sie na gorskich drogach i utknelam w kompletnie mi nie znanym miejscu. Droga ktora jechalam nagle okazala sie byc zamknieta z powodu silnych wiatrow, ktore doslownie rzucaly moim malym samochodem.
Musialam zatrzymac sie w przydroznym hotelu i rozpoczac moja podroz od nowa. Wyjechalam o czwartej nad ranem, wciaz w glebokich ciemnosciach i moj GPS zaczal prowadzic mnie jakimis waskimi, bocznymi malymi drogami a telefon nie dzialal. Nie mialam wyjscia tylko jechac do przodu i zaufac ze ten GPS wie co robi ( obiecuje, solennie obiecuje, ze znajde instrukcje i zaktualizuje te mapy bo nie robilam tego od kilku lat!) i ze te drogi mnie doprawadza do celu. Te waskie drogi stawaly sie coraz szersze - dwa razy gdzies po drodze sie zagubilam, ale zawrocilami i jechalam dalej. Tylko od czasu do czasu mijalu mnie wielkie ciezarowki, ale przez wiekszosc czasu bylam calkowicie sama, z dala od jakichkolwiek domow.
I w koncu znalazlam sie na szerokiej autostradzie z wyraznym drogowskazem w kierunku miasta w Nebrasce do ktorego jechalam. I na tej autostradzie zobaczylam najpieknijszy wschod slonca. Zatrzymalam sie tam na kawe i na sniadanie - czulam jak opadaja ze mnie napiecie i nerwy - bylam przepelniona radoscia, wdziecznoscia i spokojem....Nigdy nie zapomne tego sniadania w przdroznym McDonaldzie i smaku tej kawy... Rozmowy z lokalnymi, bardzo przyjaznymi ludzmi....Jak bardzo bylam wdzieczna za tych ludzi....
W takim nastroju wkraczam w rok 2014 ...Wiem juz teraz ze zycia nie da sie poukladac i zorganizowac noworocznymi postanowieniami. Niemniej jednak spedzilam dzisiaj pare godzin programujac nieco ten moj GPS w intencje- nie mam watpliwosci ze nie raz stane, zabladze, ale mam wielka nadzieje ze w roku 2014 bede miala wiare i odwage do pracy nad swoimi nawykami i zamierzeniami. Ze bedzie w tym roku duzo pieknych wschodow slonca, zapachu kawy i rozmow z ludzmi.
Bedac w Portland w tym roku, kupilam malenka ksiazeczke pt - Rok Zycia z Joga. Jodze zawdzieczam tak duzo - byl to poczatek mojego zdrowienia fizycznego, i w roku 2014 chcialabym wiecej czasu spedzic poglebiajac moja prace i z cialem i z duchem za pomoca jogi. Bardzo chcialabym w 2015 roku zapisac sie na kurs nauczycieli jogi - wiec bede odkladac na to fundusze, gdyz jest to raczej kosztowna sprawa. Bede chciala poswiecic troche czasu jodze na tym blogu - wg mnie joga i chrzescijanstwo absolutnie sie uzupelniaja; joga wg mnie jest wlaczeniem ciala w relacje z Bogiem, Cialo, w Sredniowieczu zepchniete w kat grzechu - w traduji chrzescijanksiej zostalo tak bardzo zaniedbane.
Filozofia jogi nie rozgranicza pomiędzy ciałem, intelektem, a duchem. Tylko pełna harmonia w funkcjonowaniu tych trzech obszarow zapewni nam optymalne zdrowie. Współczesna badania naukowe coraz czesciej dowodza że zle funkcjonujace ciało bardzo wplywa na naszego ducha i odwrotnie- nie-zadbane emocje, zakopana dusza znajcie swoje odzwierciedlenie w kiepskim funkcjonowaniu naszego ciała. Asany (pozycje w jodze) nie są więc jedynie gimnastyką- to system cwiczen mających poprzez pracę nad swoim cialem i oddechem wplywac na nasza strone duchowa, pomoc nam sie otworzyc na Boga , jakkolwieg go rozumiemy....
Joga , zdrowie i chwilki codzienne bedza ogolnym tematami na blogu w roku 2014. Mam nadzieje ze bedzie to lzejszy blog....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
NOWY ROK 2021 - czego dowiedzialam sie w roku 2020?
Ze mojemu , prawie 30 -letniemu malzenstwu potrzeba bylo tego czasu spedzonego w domu, ktory wzmocnil nasza przyjazn. I ze zaloba bardzo b...
-
. Without silence, it is hard to truly hear, to truly listen to God’s voice – to hear God speaking God’s “first language.” -Br. Geof...
-
W zeszlym tygodniu wysluchalam wirtualnego wykladu na temat wyrobienia i utrzymania zdrowych nawykow - zadanie nie tak latwe dla mozgu z A...
Ciesze sie,ze jestes:) Mam nadzieje,ze czesciej w tym 2014 roku bedziemy mogli u Ciebie cos poczytac;)
OdpowiedzUsuńI moze uda mi sie przekonac do jogi dzieki Twoim tekstom,robilam juz pare podejsc,ale szybko rezygnowalam.
A ten opis drogi....swietny.Takie jest zycie chyba,zeby wyjechac na "prosta,szeroka droge" trzeba przejechac na poczatku setki kilometrow po malych,kretych drozkach i zawrocic czasami....ale oplaca sie:)
Pozdrawiam w Nowym Roku ....Goska
Intensywny rok i dobry dla Ciebie. Niech następny też się postara a Ty mu w tym dopomóż. :) BBM
OdpowiedzUsuńDzieki wielkie! BBM mi to z uporem maniaka mowila, ze jak chcialam sobie tak wszystko ladnie poukladac i tak wytyczyc droge jedna to ze to jest po prostu w zyciu niemozliwe. Kazde nasze doswiadczenie jest bardzo wazne. Zajelo mi troche czasu aby do teho dojrzec.
OdpowiedzUsuń