Juz? Juz prawie koniec grudnia? kolejny rok? Gdzie i kiedy?
W tym roku swieta uplynely mi we wdziecznosci. We wdziecznosci przede wszystkim za tak latwa mozliwosc kontaktu z rodzina w Polsce. Pamietam, kiedy dotarlam tutaj za ocean 25 lat temu - telefon do Polski byl olbrzymim luksusem- 25 centow za minute, wiec dawkowany byl oszczednie - krotkie, szybkie rozmowy zostawiajace zawsze niedosyt. Teraz mozna rozmawiac ile sie chce, i jak dlugo sie potrzebuje. Dzieki temu swieta uplynely mi bez tej tradycyjnej nostalgii emigracyjnej.
Swieta tez uplynely mi bez tradycyjnego stresu - zdecydowanie zerwalam z meczenska tradycja nieskazitelnego swiatecznego porzadku oraz mojej nierelanej aspiracji wykreowania atmosfery swiat z mojego dziecinstwa. Mialam dwa pelne dni na przygotowanie sie, i zrobilam tyle ile bylam w stanie aby bylo nam milo i przyjemnie. I bylo.
Kilka dobrze wybranych prezentow. Pare swiatecznych potraw - tych ulubionych kazdego z nas. Niekoniecznie tradycyjnych ale swiatecznych., Poddekorowany dom. W ramach medytacji swiatecznych umylam nasze wielkie okno - w tym przedswiatecznym sprzataniu jest cos duchowego, porzadkujemy materie, usuwamy to co zbedne, ukladamy, czyscimy...Mimo ze bylam tak bardzo zajeta tej jesieni, napisalam tradycyjne kartki. Ogolnie - swieta spedzialm jak napelniej tylko moglam w tej naszej emigracyjnej rzeczywistosci. Byly radosne, pelne ciepla i milosci i za to jestem niezwykle wdzieczna.
Na koniec roku dostalam z pracy wspaniale szkolenie w Nowym Yorku. Wlasciwie, nie bylo tak ze dostalam - znalazlam to szkolenie i poprosilam. Podczas rocznej oceny pracy na moje pytanie co moge w przyszlym roku poprawic moja szefowa poprosila o to bym pracowala z wiekszym spokojem. Trafila w sedno bowiem byl to niezwykle ciezki rok w pracy - efektywny, lecz bardzo ciezki. W jesieni czulam sie juz bardzo wypalona i zmeczona.
Od wielu, wielu lat jestem fanem szkolen Stevena Covey'a. Szkolenia Covey’a zawsze koncentrowaly sie na tym co tak naprawdę jest ważne. Mimo ze te szkolenia byly zwiazane z praca, uwzglednialy one wartosci, priorytety i cele do zrealizowania, oparte na zasadzie wygrana- wygrana. (Szukamy takich rozwiazan aby rezultaty przyniosly wszystkim korzysc.) Lubie gleboka spojnosc tych szkolen, i kazde z nich bardzo motywowalo mnie do kolejnych zmian. To ostatnie bylo zatytulowane "5 wyborow sprzyjajacych wyjatkowej produktywnosci". Tytul brzmi troche przytlaczajaco - wyjatkowa produktywnosc sugeruje wiecej pracy. Jednak to szkolenie, koncentrowalo sie na organizowaniu pracy tak aby jak najwiecej swojego czasu przebywac w sferze rzeczy waznych i niepilnych. Ale aby tam sie znalezc, wczesniej trzeba sobie uswiadomic co jest dla nas wazne...
Przywiozlam duzo intersujacych materialow i mam zamiar odrobic solidnie wszystkie zadania z tego szkolenia aby w ten nowy rok placowy wejsc ze solidnym planem.
Moja koncentracja na zdrowiu w drugiej polowie 2014 roku pomalenku zaczyna przynosic rezultaty. Dramatyczna refleksja na temat relacji ze swoim cialem trwala we mnie przez dosc dlugi okres po wyrzuceniu tego z siebie. Jestem zadowolona ze wyszlo to ze mnie, ze uswiadomilam sobie jak bardzo dysfunkcjonalana jest ta strona mojego zycia. Niemalze z dnia na dzien zmienilam dramatycznie sposob odzywiania -zaczelam planowac posilki na caly tydzien, wyszukiwac ciekawe przepisy, gotowac, kupowac zywnosc ekologiczna i.... znajduje w tym wiele radosci. Pochlania to sporo czasu, ale zdrowe odzywianie zdecydowanie jest w obszarze moich waznych spraw. Wyeliminowalam calkowicie cukier, nauczylam sie rozpoznawac glod, posilki sa radosnym, oczekiwanym wydarzeniem. Jem chyba wiecej niz wczesniej - ale w kazdym posilku mam duza dawke warzyw, troszke owocow - nie mam specjalniej diety, nie waze, nie mierze - slucham swojego organizmu. Waga pomalutku leci w dol - w pierwszym miesiacu 5 kg, w tym miesiacu 2 kg - pomalutku, systematycznie doprowadzimy i ten obszar mojego zycia do dobrego miejsca. Czuje sie fizycznie zdecydowanie lepiej niz dwa miesiace temu, i mam zamiar systematycznie poswicac temu czas i energie.
Pomalenku wchodze w okres formulowania intencji na rok 2015. Mam kilka marzen , ktore beda wymagaly dobrego planowania. Mam tez nadzieje ze moj nowy, przepiekny omputer ktory wczoraj przyniosl mi tradycyjny amerykanski Santa bedzie sprzyjal mojej czestszej bytnosci na tym blogu.
czwartek, 25 grudnia 2014
środa, 22 października 2014
iles tam dni do 50 lat
Bardzo deszczowy i ponury ranek. Wstalam bardzo wczesnie w okolicach piatej godziny i mimo ulewnego deszczu podjechalam na sesje jogi. Gdyby ktos powiedzial mi kilka lat temu ze to joga wlasnie stanie sie moja pasja, to bylabym co najmniej bardzo zdziwiona. Ja i joga? Joga wymagajaca uwagi, dokladnosci, trwania sam na sam z oddechem, z emocjami? Ja ktora musialam zawsze wiecej, szybciej i najlepiej zebym byla pierwsza?
Lubie bardzo ta srodowa joge o poranku. Praktykuje joge juz od czterech lat i znam niemalze wszystkich nauczecieli jogi w okolicznych studiach. Francine jest nowa instruktorka - kiedys razem spotykalysmy sie na praktykach u tych samych nayczycieli. Francine prowadzi swoje zajecia w tradycji "hatha joga". Asany (cwiczenia) w tej tradycji wykonywane sa w stanie zrelaksowania i wyciszenia - po godzinie takiegoi skupienogo ruchu, latwiej jest o ta uwaznosc, ktora ma tendencje zanikac w pospiechu i presji codziennej.
Wciaz rozmyslam nad tymi moimi dosc intensywnymi niedzielnymi refleksjami - i na mysl przychodzi mi cytat Pemy Chodron - ze pewne sytuacje w naszym zyciu beda z nami tak dlugo az czegos nas naucza, albo inaczej ze te sytuacje nas nie opuszcza dopoki nie naucza nas tego co powinnismy wiedziec. I zorientowalam sie ze ta moja uporczywa otylosc, w sumie nabyta bardzo gwaltownie podczas umierania mojego ojca, i innych bliskich czlonkow rodziny ( mielismy w rodzinie kilka lat smiertelnej epidemii nowotworow, oraz wypadek mojego syna) doprowadzila mnie do miejsca gdzie naprawde musialam sie zmierzyc z wieloma demonami w moim mysleniu. Troska o swoje wielowymiarowe zdrowie bedzie powolnym i systematycznym procesem, polegajacym na zmianie pewnych gleboko wrosnietych we mnie nawykow, ale poradzimy sobie.
Kiedy sioe rozumie, kocha, i jest sie w stanie solidnego kontaktu ze soba, to w sumie niemozliwym jest byc destrukcyjnym w stosunku do siebie....Mysle ze ta uporczywa otylosc miala mnie wlasnie tego nauczyc, doprowadzic do tego miejsca....
Dzis czuje sie bardzo zmeczona. zadzwonilam i wzielam dzien wolnego. Zazwyczaj kazdy dzien wolnego to frustrujaca lista zadan do zrobienia. Moja dzisiejsza lista - wyspac sie :) A reszte - reszte zrobie jesli bede miec sile.
Lubie bardzo ta srodowa joge o poranku. Praktykuje joge juz od czterech lat i znam niemalze wszystkich nauczecieli jogi w okolicznych studiach. Francine jest nowa instruktorka - kiedys razem spotykalysmy sie na praktykach u tych samych nayczycieli. Francine prowadzi swoje zajecia w tradycji "hatha joga". Asany (cwiczenia) w tej tradycji wykonywane sa w stanie zrelaksowania i wyciszenia - po godzinie takiegoi skupienogo ruchu, latwiej jest o ta uwaznosc, ktora ma tendencje zanikac w pospiechu i presji codziennej.
Wciaz rozmyslam nad tymi moimi dosc intensywnymi niedzielnymi refleksjami - i na mysl przychodzi mi cytat Pemy Chodron - ze pewne sytuacje w naszym zyciu beda z nami tak dlugo az czegos nas naucza, albo inaczej ze te sytuacje nas nie opuszcza dopoki nie naucza nas tego co powinnismy wiedziec. I zorientowalam sie ze ta moja uporczywa otylosc, w sumie nabyta bardzo gwaltownie podczas umierania mojego ojca, i innych bliskich czlonkow rodziny ( mielismy w rodzinie kilka lat smiertelnej epidemii nowotworow, oraz wypadek mojego syna) doprowadzila mnie do miejsca gdzie naprawde musialam sie zmierzyc z wieloma demonami w moim mysleniu. Troska o swoje wielowymiarowe zdrowie bedzie powolnym i systematycznym procesem, polegajacym na zmianie pewnych gleboko wrosnietych we mnie nawykow, ale poradzimy sobie.
Kiedy sioe rozumie, kocha, i jest sie w stanie solidnego kontaktu ze soba, to w sumie niemozliwym jest byc destrukcyjnym w stosunku do siebie....Mysle ze ta uporczywa otylosc miala mnie wlasnie tego nauczyc, doprowadzic do tego miejsca....
Dzis czuje sie bardzo zmeczona. zadzwonilam i wzielam dzien wolnego. Zazwyczaj kazdy dzien wolnego to frustrujaca lista zadan do zrobienia. Moja dzisiejsza lista - wyspac sie :) A reszte - reszte zrobie jesli bede miec sile.
niedziela, 19 października 2014
146 do 50!
Ohhhhh!!!!!! Ahhhhhh!
Postawilam sprawe na koncu noza. Na absolutnej koncoweczce noza.
Powiadzialam sobie - nie przezyje zycia jako pracoholik. Nie bede zyla kolejnego roku w tym zwariowanym pospiechu, w takim stresie o czym zapomnialam, co musze zrobic, jaki termin na mnie czyha. Nie bede miala snow zwiazanych z praca. Nie bede odpowiadala na emaile pracowe w sobote rano. Nie bede mieszkala w hotelu przy pracy bo spotkania 12-godzinne i mi sie do domu nie oplaca przyjezdzac.
Powiedzialam sobie ze albo wywalcze ten etat dla mojego zespolu, albo oddam jeden program ( probowalam ale sie nie udalo) albo odchodze z organizacji w ktorej pracuje od 15 lat. Nigdy, przenigdy nie bylam "przy mezu" - ( kiedys w sadzie moja sasiadka pytana w sadzie o zawod, odpowiedziala - przy mezu)_, ale doszlam do miejsca w moim zyciu ze bycie przy mezu stalo sie niezwykle, ale to niezwykle atrakcyjna perspektywa. Bardzo atrakcyjna. Jak w latach 50 i w tej reklamie, ze "ona bedzie szczesliwsza z tym odkurzaczem w poranek Bozego Narodzenia".
No wiec rozkrecilam i siebie i wszystkie moje polityczne znajomosci ( uswiadomilam sobie ze mam ich calkiem wiele po 15 latach solidnej pracy) i ha, ha,ha,- wyglada na to ze mnie z organizacji nie wyrzuca ( bye, bye perspektowo "przy mezu"), wniosek o nowa pozycje w mojej grupie poszedl w gore, a mnie zeby nieco ulagodzic wysylaja za dosc drogie szkolenie mojego podziwianego Steven Covey'a o ktore porosilam w styczniu.
I zeby bylo uczciwie i jasno. Walke te podjelam po glebokim przemysleniu sprawy:
1. Organizacja jest zamozna i dobrze sie w niej ostatnio dzieje.
2. Program jest solidny i potrzebny. Za programem stoi grupa bardzo zaangazowanych woluntariuszy, ktorzy potrzebuje wiecej wsparcia i pomocy.
3. Ja ledwo dycham i zaczynam byc zgorzkniala.
4. Ze zgorzknialej osoby organizacja nie ma pozytku, a ja tez nie chce byc zgorzkniala. Chce moja prace traktowac uczciwie i wykonywac najlepiej jak umie. Majac tej pracy za duzo, jest to niemozliwe.
5. I dlaczego nie mam stworzyc tego nowego stanowiska pracy? Komus ono moze byc bardzo potrzebne.
Wiec po dokladnym przyjrzeniu sie moim intencjom, po sprawdzeniu czy sa one zgodne zmoimi wartosciami, doszlam do wniosku ze tak i ze nalezyc walczyc.
I z pasja oddalam sie tej walce za cene kilku nieprzespanych nocy, kilku nieprzyjemnych rozmow. zaangazowania calej rodziny, ktora musiala wysuchiwac moich jekow ( rodzina wspierajaca!). Do czego zdazam???? Do tego ze taka refleksja potrafi dodac duzo sily i motywacji. Bo jak intencje sa zgodne z wartosciami, to droga zdecydowanie prostsza i energia wieksza.
Doslownie czuje sie jakbym od kilku lat w jaskini siedziala i nagle taki wielki wejsciowy glaz zostal odsuniety... W jaskini wciaz bede do konca roku, ale przynajmniej swiatla nadziei troche bedzie....
Wracajac do tematu slonia blogowego
( the elephant in the room - a problem or situation that everyone knows about but no one mentions)
Dzis mialam bardzo potezna refleksje. Dawno nie przezylam takiej lawiny uczuc. I bedzie powaznie teraz. Bardzo powaznie bo naprawde mialam wrazenie Sily Wyzszej w tym przezyciu.
Stanelam nago, nagusienko po kapieli przed lustrem ( mam jedno w domu bo luster od zawsze unikam) , i doszlam do wniosku ze mimo duzych zmian wmoim mysleniu, moja relacja ze swoim cialem jest nieszczegolna. Teraz zdecydowanie lepsza niz gdy bylam nastolatka, czy mloda kobieta, ale wciaz nie jest to wzorcowa relacja. I tak stalam przed tym lustrem, i po raz pierwszy w zyciu napelnila mnie tak olbrzymia wdziecznosc, za to ze mimo ze wlasciwie przez cale zycie bojkotowalam to cialo, one sluzy i sluzylo mi tak wiernie. Moj brzuch wynosil wspaniale dziecko, ktore pomalu staje sie cudownym mezczyzna. Moje piersi wykarmily ssaka poteznego, mimo ze nienormalne warunki w USA ( brak urlopow macierzynskich) zmuszaly mnie kilka razy dziennie do uzywania elektrycznej pomki do odciagania mleka. Moj kregoslup, mimo ze obciazony nadwaga i dlugim siedzeniem przed komputerem - czasem mnie pobolewa, ale po dobrej sesji jogi jest mi solidnym fundamentem. Moje ladne stopy , male i zgrabne cierpliwie nosza dodatkowe kilogramy, malo tego calkiem sobie dobrze radza wsrod tych niekoniecznie zdrowych biegow z nadwaga. To samo kolana.
I obiecalam mojemu cialu ze to sie zmieni.Ze sie zprzyjaznimy. Ze bedzie dostawac najlepsze i najzdrowsze jedzenie w losciach takich jakie potrzebne mu jest do dobrego samopoczucia i funkcjonowania. Ze nie bede wykradac mu potrzebnego odpoczynku i snu kosztem moich nigdy
niezaspokojonych ambicji. Ze nigdy nie bede porownywac go do tych wszystkich idealow ktore serwuja nam reklamy. Ze nie bedzie torturowane zadnymi zbyt obciazajacymi sportami. Ze nie stanie sie kolejnym obiektem do odchudzania, poprawy, zmiany. Patrzylam na siebie, gola , golusienka i lzy laly mi sie ciurkiem. Dlaczego przez tyle lat bylismy sobie wrogami? Tak wiernie mi to cialo sluzylo.
Goilo rany, kiedy jako mloda dziewczyna cielam go zyletkami. Cierpliwie trawilo nadmierna ilosc jedzenia kiedy zajadalam emocje do momentu ze nic nie czulam. Radzilo sobie z nadmiarem alkoholu i nikotyny w mlodosci. Wciaz funkcjonowalo, gdy spalam tylko 3-4 godziny robiac doktorat. I momo ze zaczyna sie niecierpliwic pobolewajacym kregoslupem, kolanami i stopami, wciaz cierpliwie nosi te nadmierne kilogramy.
W ramach przeprosin i prosby o przebaczenie pomalenku centymetr po centymetrze, naoliwilam to moje cialo peknym olejem o zapachu drzewa sandalowego. Wymasowalam swoje stopy kremem domowej roboty z dodatkiem szalwi i przypominajacym mi laki nowosadeckie. Wywietrzylam pokoj. Zmioenilam posciel na najpiekniejsza jak mam. Znalzlam swoja sliczna pizame. Przebralam kosmetyki - zostawilam tylko te najpiekniesze, naturalne. Wyjelam mydlo recznie robiene. Znalazalm piekny recznik.
Potem przygotowalam mu najpiekniejszy posilek - czerwone rzodkiewki, z bielutkimi koncoweczkami, bialy ser od krow co to po pastwiskach chodza, czarny chleb z malenkiej piekarni, kawa w pieknej filizance.
I usiedlismy sobie. Juz troche pogodzeni. Pelni milosci i bez pospiechu spedzlismy razem dzien. Jak para co po dlugiej klotni co postanawia zrobic wszystko co sie da aby zwiazek uratowac. Pelni nadziei na przyszlosc. I bedziemy sie wspierac. Wiem ze tak bedzie. Poprosilam abymi pomoglo go zrozumiec.. Ja obiecalam sie ze sie wslucham, ze bede zwracac uwage, ze codziennie dam dawke milosci, ze mysli tylko dobre i pozytywne dopuszczac bede. Ze bede z niego dumna. Ze postaram codziennie dac mu troche energicznego ruchu i slonca, ale bede sie wsluchiwac w niego i nigdy juz go nie przetrenuje. Ze jedzenie najlepsze, najczystsze, najzdrowsze - pelne kolorow, z pastwisk i ogrodow. Pelne radosci i milosci wprzygotowaniu. Z talerzy i filizanek pieknych.
Obiecuje Ci to moje piekne i zdrowe cialo. Obiecuje I przepraszam. I prosze o kolejna szanse.
Postawilam sprawe na koncu noza. Na absolutnej koncoweczce noza.
Powiadzialam sobie - nie przezyje zycia jako pracoholik. Nie bede zyla kolejnego roku w tym zwariowanym pospiechu, w takim stresie o czym zapomnialam, co musze zrobic, jaki termin na mnie czyha. Nie bede miala snow zwiazanych z praca. Nie bede odpowiadala na emaile pracowe w sobote rano. Nie bede mieszkala w hotelu przy pracy bo spotkania 12-godzinne i mi sie do domu nie oplaca przyjezdzac.
Powiedzialam sobie ze albo wywalcze ten etat dla mojego zespolu, albo oddam jeden program ( probowalam ale sie nie udalo) albo odchodze z organizacji w ktorej pracuje od 15 lat. Nigdy, przenigdy nie bylam "przy mezu" - ( kiedys w sadzie moja sasiadka pytana w sadzie o zawod, odpowiedziala - przy mezu)_, ale doszlam do miejsca w moim zyciu ze bycie przy mezu stalo sie niezwykle, ale to niezwykle atrakcyjna perspektywa. Bardzo atrakcyjna. Jak w latach 50 i w tej reklamie, ze "ona bedzie szczesliwsza z tym odkurzaczem w poranek Bozego Narodzenia".
No wiec rozkrecilam i siebie i wszystkie moje polityczne znajomosci ( uswiadomilam sobie ze mam ich calkiem wiele po 15 latach solidnej pracy) i ha, ha,ha,- wyglada na to ze mnie z organizacji nie wyrzuca ( bye, bye perspektowo "przy mezu"), wniosek o nowa pozycje w mojej grupie poszedl w gore, a mnie zeby nieco ulagodzic wysylaja za dosc drogie szkolenie mojego podziwianego Steven Covey'a o ktore porosilam w styczniu.
I zeby bylo uczciwie i jasno. Walke te podjelam po glebokim przemysleniu sprawy:
1. Organizacja jest zamozna i dobrze sie w niej ostatnio dzieje.
2. Program jest solidny i potrzebny. Za programem stoi grupa bardzo zaangazowanych woluntariuszy, ktorzy potrzebuje wiecej wsparcia i pomocy.
3. Ja ledwo dycham i zaczynam byc zgorzkniala.
4. Ze zgorzknialej osoby organizacja nie ma pozytku, a ja tez nie chce byc zgorzkniala. Chce moja prace traktowac uczciwie i wykonywac najlepiej jak umie. Majac tej pracy za duzo, jest to niemozliwe.
5. I dlaczego nie mam stworzyc tego nowego stanowiska pracy? Komus ono moze byc bardzo potrzebne.
Wiec po dokladnym przyjrzeniu sie moim intencjom, po sprawdzeniu czy sa one zgodne zmoimi wartosciami, doszlam do wniosku ze tak i ze nalezyc walczyc.
I z pasja oddalam sie tej walce za cene kilku nieprzespanych nocy, kilku nieprzyjemnych rozmow. zaangazowania calej rodziny, ktora musiala wysuchiwac moich jekow ( rodzina wspierajaca!). Do czego zdazam???? Do tego ze taka refleksja potrafi dodac duzo sily i motywacji. Bo jak intencje sa zgodne z wartosciami, to droga zdecydowanie prostsza i energia wieksza.
Doslownie czuje sie jakbym od kilku lat w jaskini siedziala i nagle taki wielki wejsciowy glaz zostal odsuniety... W jaskini wciaz bede do konca roku, ale przynajmniej swiatla nadziei troche bedzie....
Wracajac do tematu slonia blogowego
( the elephant in the room - a problem or situation that everyone knows about but no one mentions)
Dzis mialam bardzo potezna refleksje. Dawno nie przezylam takiej lawiny uczuc. I bedzie powaznie teraz. Bardzo powaznie bo naprawde mialam wrazenie Sily Wyzszej w tym przezyciu.
Stanelam nago, nagusienko po kapieli przed lustrem ( mam jedno w domu bo luster od zawsze unikam) , i doszlam do wniosku ze mimo duzych zmian wmoim mysleniu, moja relacja ze swoim cialem jest nieszczegolna. Teraz zdecydowanie lepsza niz gdy bylam nastolatka, czy mloda kobieta, ale wciaz nie jest to wzorcowa relacja. I tak stalam przed tym lustrem, i po raz pierwszy w zyciu napelnila mnie tak olbrzymia wdziecznosc, za to ze mimo ze wlasciwie przez cale zycie bojkotowalam to cialo, one sluzy i sluzylo mi tak wiernie. Moj brzuch wynosil wspaniale dziecko, ktore pomalu staje sie cudownym mezczyzna. Moje piersi wykarmily ssaka poteznego, mimo ze nienormalne warunki w USA ( brak urlopow macierzynskich) zmuszaly mnie kilka razy dziennie do uzywania elektrycznej pomki do odciagania mleka. Moj kregoslup, mimo ze obciazony nadwaga i dlugim siedzeniem przed komputerem - czasem mnie pobolewa, ale po dobrej sesji jogi jest mi solidnym fundamentem. Moje ladne stopy , male i zgrabne cierpliwie nosza dodatkowe kilogramy, malo tego calkiem sobie dobrze radza wsrod tych niekoniecznie zdrowych biegow z nadwaga. To samo kolana.
I obiecalam mojemu cialu ze to sie zmieni.Ze sie zprzyjaznimy. Ze bedzie dostawac najlepsze i najzdrowsze jedzenie w losciach takich jakie potrzebne mu jest do dobrego samopoczucia i funkcjonowania. Ze nie bede wykradac mu potrzebnego odpoczynku i snu kosztem moich nigdy
niezaspokojonych ambicji. Ze nigdy nie bede porownywac go do tych wszystkich idealow ktore serwuja nam reklamy. Ze nie bedzie torturowane zadnymi zbyt obciazajacymi sportami. Ze nie stanie sie kolejnym obiektem do odchudzania, poprawy, zmiany. Patrzylam na siebie, gola , golusienka i lzy laly mi sie ciurkiem. Dlaczego przez tyle lat bylismy sobie wrogami? Tak wiernie mi to cialo sluzylo.
Goilo rany, kiedy jako mloda dziewczyna cielam go zyletkami. Cierpliwie trawilo nadmierna ilosc jedzenia kiedy zajadalam emocje do momentu ze nic nie czulam. Radzilo sobie z nadmiarem alkoholu i nikotyny w mlodosci. Wciaz funkcjonowalo, gdy spalam tylko 3-4 godziny robiac doktorat. I momo ze zaczyna sie niecierpliwic pobolewajacym kregoslupem, kolanami i stopami, wciaz cierpliwie nosi te nadmierne kilogramy.
W ramach przeprosin i prosby o przebaczenie pomalenku centymetr po centymetrze, naoliwilam to moje cialo peknym olejem o zapachu drzewa sandalowego. Wymasowalam swoje stopy kremem domowej roboty z dodatkiem szalwi i przypominajacym mi laki nowosadeckie. Wywietrzylam pokoj. Zmioenilam posciel na najpiekniejsza jak mam. Znalzlam swoja sliczna pizame. Przebralam kosmetyki - zostawilam tylko te najpiekniesze, naturalne. Wyjelam mydlo recznie robiene. Znalazalm piekny recznik.
Potem przygotowalam mu najpiekniejszy posilek - czerwone rzodkiewki, z bielutkimi koncoweczkami, bialy ser od krow co to po pastwiskach chodza, czarny chleb z malenkiej piekarni, kawa w pieknej filizance.
I usiedlismy sobie. Juz troche pogodzeni. Pelni milosci i bez pospiechu spedzlismy razem dzien. Jak para co po dlugiej klotni co postanawia zrobic wszystko co sie da aby zwiazek uratowac. Pelni nadziei na przyszlosc. I bedziemy sie wspierac. Wiem ze tak bedzie. Poprosilam abymi pomoglo go zrozumiec.. Ja obiecalam sie ze sie wslucham, ze bede zwracac uwage, ze codziennie dam dawke milosci, ze mysli tylko dobre i pozytywne dopuszczac bede. Ze bede z niego dumna. Ze postaram codziennie dac mu troche energicznego ruchu i slonca, ale bede sie wsluchiwac w niego i nigdy juz go nie przetrenuje. Ze jedzenie najlepsze, najczystsze, najzdrowsze - pelne kolorow, z pastwisk i ogrodow. Pelne radosci i milosci wprzygotowaniu. Z talerzy i filizanek pieknych.
Obiecuje Ci to moje piekne i zdrowe cialo. Obiecuje I przepraszam. I prosze o kolejna szanse.
poniedziałek, 13 października 2014
153 dni do 50
Ostatni tydzien byl jednym wielkim stresem. Nieprzespane noce, cukier, posilki na stojaco - pozbylam sie zludzen ze ciezka praca, uczciwoscia, idealami zmienie rzeczywistosc pracowa. Smutne, ale prawdziwe. Byc moze cos sie zmieni, ale bedzie juz bardzo ciezko odbudowac moje zaufanie po ostatnich rozmowach z moim szefami, Czas na nowa strategie - nieangazowanie sie emocjonalne, ale zredukowanie ilosci pracy do 8 godzin.
Sprawdzilam ze do moich 50 urodzin jest 153 dni. Pracuy narazie nie zmienie, bo bo to szukanie pracy bedzie dla mnie wiekszym stresem, a i tak mamy plany bardziej dratycznych zmian mniej wiecej w ciagu dwoch nastepnych lat.)
W zeszlym roku przebieglam moj pierwszy 5 K w moje 49 urodziny. tym roku moim prezentem dla siebie bedzie wejscie w ta moje drugie polwiecze ze zdrowa waga. Ostatni tydzien pokazala ze powinnam skoncentrowac sie nie tyle na odchudzaniu , ale na nauczeniu sie radzenia ze stresem i wciaz gdzies gleboko zakorzenionym perfekcjonizmem. Moja rozmowa z moja kuzynka jasno mi to uswiadomila. Albo wszystko albo nic. Musi byc biale, bielutkie, jak snieg - bo jak biale nie jest to od razu bardzo czarne jest.
Moja ukochana autorka napisala o perfekcjonizmie tak:
“Perfectionism is the voice of the oppressor, the enemy of the people. It will keep you cramped and insane your whole life, and it is the main obstacle between you and a shitty first draft. I think perfectionism is based on the obsessive belief that if you run carefully enough, hitting each stepping-stone just right, you won't have to die. The truth is that you will die anyway and that a lot of people who aren't even looking at their feet are going to do a whole lot better than you, and have a lot more fun while they're doing it.”
― Anne Lamott, Bird by Bird: Some Instructions on Writing and Life
Perfekcjonizm to glos ciemiezcy, wroga ludzi. Bedzie utrzymywal cie w ciasnym zyciu, i bedzie zawsze przeszkoda pomiedzy Toba a Twoim (hmmmmmm) gowniana pierwsza proba . (Tak, tak wlasnie pisze moja ukochana Anne.) Mam wrazenie ze ten perfekcjonizm daje Ci to obsesyjne zludzenie , ze jesli bedziesz bardzo ostroznza i dokladana, jesli kazdy nastepny Twoj krok bedzie wspanialy, idealny, to nigdy nie umrzesz. (Hmmm - u mnie chyba nie tak bardzo o ta smierc chodz, tylko o to ze bede miala kontrole nad zyciem, ze uratuje najblizszych od czyhajacych tragedii, ze uloze, pomoge, tak ze swiat bedzie zawsze dobry i piekny.) Prawda jest taka ze i tak umrzesz , i ze wiele ludzi ktorzy wcale sie nie zastanawiaja nadtym nastepnym krokiem, nie patrza na swoje nogi maja sie doskonale i w dodatku maja wiele radosci z tego co robia.
Mam nadzieje ze ironia przebija przez te rozwazania, ale prawda jest jedna - nie mam sznurkow swiata w moich zyciu, i musze wiedziec ze zycie jest jakie jest, Perfekcja jest niemozliwa, i czas sie pogodzic ze wszystkie te narzedzia ktore mam w swoich rekach sa troche podrdzewiale, troche przytepiale, troche niedoskonale - tak jak narzedzia wszystkich ludzi . I nalezy i sobie , i innym wybaczyc ta niedoskonalosc i skupic sie na tym jak zrobic najlepszy uzytek z tych narzedzi.
Tutaj zdjecie o ktorym bede myslec dzisiaj. Nawet jesli moj kolejny krok bedzie chybotliwy, niepewny - mam zamiar go postawic patrzac w w niebo. Z radoscia, z cieplem i miloscia do wszystkich wokol mnie. Ale tez z troskao siebie. Zachwiac sie moge, ale jesli bedzie mi grozil upadek, to i tak zrobie kolejny krok. Albo poprosze kogos o reke o pomoc.
153 krokow. 153 dni. Malutkich, codziennych. I nie mysimy o tym miejscu za 153 krokow. Myslimy o tym, malenkim, niedoskonalym, kroczku dziesiejszym. jesli bedzie chybotliwy ciezki, pelen leku, to napewno bedzie w nim jaks madra lekcji.A jesli bede tanczyc , jesli ten krok zaskoczy mnie lekkoscia, muzyka, glowa w chmurach to bede sie smac z wdziecznoscia.
Witaj nowy dniu.
( Zdrowe jedzenie ugotowane, jadlospis rozpisany teraz sie trzymac godzin i planu. W tej jednej dziedzinie nie planujemy zachwiania, to bedzie stabilna podpora pod moj kamien bo nad tym co jem mam pelna kontrola. Nad swiatem wielkim juz nie.)
Sprawdzilam ze do moich 50 urodzin jest 153 dni. Pracuy narazie nie zmienie, bo bo to szukanie pracy bedzie dla mnie wiekszym stresem, a i tak mamy plany bardziej dratycznych zmian mniej wiecej w ciagu dwoch nastepnych lat.)
W zeszlym roku przebieglam moj pierwszy 5 K w moje 49 urodziny. tym roku moim prezentem dla siebie bedzie wejscie w ta moje drugie polwiecze ze zdrowa waga. Ostatni tydzien pokazala ze powinnam skoncentrowac sie nie tyle na odchudzaniu , ale na nauczeniu sie radzenia ze stresem i wciaz gdzies gleboko zakorzenionym perfekcjonizmem. Moja rozmowa z moja kuzynka jasno mi to uswiadomila. Albo wszystko albo nic. Musi byc biale, bielutkie, jak snieg - bo jak biale nie jest to od razu bardzo czarne jest.
Moja ukochana autorka napisala o perfekcjonizmie tak:
“Perfectionism is the voice of the oppressor, the enemy of the people. It will keep you cramped and insane your whole life, and it is the main obstacle between you and a shitty first draft. I think perfectionism is based on the obsessive belief that if you run carefully enough, hitting each stepping-stone just right, you won't have to die. The truth is that you will die anyway and that a lot of people who aren't even looking at their feet are going to do a whole lot better than you, and have a lot more fun while they're doing it.”
― Anne Lamott, Bird by Bird: Some Instructions on Writing and Life
Perfekcjonizm to glos ciemiezcy, wroga ludzi. Bedzie utrzymywal cie w ciasnym zyciu, i bedzie zawsze przeszkoda pomiedzy Toba a Twoim (hmmmmmm) gowniana pierwsza proba . (Tak, tak wlasnie pisze moja ukochana Anne.) Mam wrazenie ze ten perfekcjonizm daje Ci to obsesyjne zludzenie , ze jesli bedziesz bardzo ostroznza i dokladana, jesli kazdy nastepny Twoj krok bedzie wspanialy, idealny, to nigdy nie umrzesz. (Hmmm - u mnie chyba nie tak bardzo o ta smierc chodz, tylko o to ze bede miala kontrole nad zyciem, ze uratuje najblizszych od czyhajacych tragedii, ze uloze, pomoge, tak ze swiat bedzie zawsze dobry i piekny.) Prawda jest taka ze i tak umrzesz , i ze wiele ludzi ktorzy wcale sie nie zastanawiaja nadtym nastepnym krokiem, nie patrza na swoje nogi maja sie doskonale i w dodatku maja wiele radosci z tego co robia.
Mam nadzieje ze ironia przebija przez te rozwazania, ale prawda jest jedna - nie mam sznurkow swiata w moich zyciu, i musze wiedziec ze zycie jest jakie jest, Perfekcja jest niemozliwa, i czas sie pogodzic ze wszystkie te narzedzia ktore mam w swoich rekach sa troche podrdzewiale, troche przytepiale, troche niedoskonale - tak jak narzedzia wszystkich ludzi . I nalezy i sobie , i innym wybaczyc ta niedoskonalosc i skupic sie na tym jak zrobic najlepszy uzytek z tych narzedzi.
Tutaj zdjecie o ktorym bede myslec dzisiaj. Nawet jesli moj kolejny krok bedzie chybotliwy, niepewny - mam zamiar go postawic patrzac w w niebo. Z radoscia, z cieplem i miloscia do wszystkich wokol mnie. Ale tez z troskao siebie. Zachwiac sie moge, ale jesli bedzie mi grozil upadek, to i tak zrobie kolejny krok. Albo poprosze kogos o reke o pomoc.
153 krokow. 153 dni. Malutkich, codziennych. I nie mysimy o tym miejscu za 153 krokow. Myslimy o tym, malenkim, niedoskonalym, kroczku dziesiejszym. jesli bedzie chybotliwy ciezki, pelen leku, to napewno bedzie w nim jaks madra lekcji.A jesli bede tanczyc , jesli ten krok zaskoczy mnie lekkoscia, muzyka, glowa w chmurach to bede sie smac z wdziecznoscia.
Witaj nowy dniu.
( Zdrowe jedzenie ugotowane, jadlospis rozpisany teraz sie trzymac godzin i planu. W tej jednej dziedzinie nie planujemy zachwiania, to bedzie stabilna podpora pod moj kamien bo nad tym co jem mam pelna kontrola. Nad swiatem wielkim juz nie.)
poniedziałek, 6 października 2014
pierwszy poniedzialek w pazdzierniku
hop hop!
do roboty!
czas na kolejne wpisy!
Dziekuje za doping. Potrzebny mi doping bardzo. Jestem troche sfrustrowana - krece sie w kolko. Wciaz mam za duzo pracy - od wielu, wielu lat nie wyrabiam w osiem kontraktowych godzin. Czesto moj dzien pracy to 12 godzin ( dwie godziny zajmuja mi dojazdy).Dwa razy interweniowalam i w dostalam genialna rade od dyrekcji ze nie musze tego wszystkiego co robie robic. Tyle ze rada od czapy, bo przydalaby sie bardziej specyficzna rada - czego wlasciwie mam nie robic?
Po 24 godzinach pracy w weekend i kolejnych pieciu godzinach pracy w dzien wolny ktory dostalam za weekend, umowilam sie na rozmowe w sprawie zbyt duzych programow w stosunku do ilosci ludzi pracujacych w tycjh programach. Bede prosic o pomoc administracyjna - mam zamiar podejsc do tego bardzo strategicznie i nieemocjonalnie i jestem zdeterminowana osiagnac sukces. Bede argumentowac tez tym ze dlugie godziny pracy powoduja ze nie jestem w stanie dbac o swoje zdrowie - mamy teraz klimat w firmie ze zaczyna sie wiecej o tym mowic. Ale koronny argument jaki wytocze to to ze organizacja ZAOSZCZEDZI na tej dodatkowej osobie, bowiem pomoc administracyjna bedzie kosztowac organizacje mniej niz ja- a ja ze swoja pensja managera nie powinnam wykonywac zadan, ktore moze wykonywac osoba z mniejszym wyksztalceniem i doswiadczeniem. Powiem to, skromnsc schowam do kieszeni i powiem. Jak slowo daje powiem. Motywacja moja bedzie to ze ktos kto potrzebuje pracy dostanie ta prace, a ja bedac zdrowa nie bede narazac organizacji na duze koszty zwiazane z moim leczeniem ( tutaj ubezpieczenia medyczne w wiekszosci dostaje sie przez firmy w ktorej sie jest zatrudnionym. ) jakby na to nie popatrzec to robie szkode swojej firmie pracujac te nadmierne i dlugie godziny! Prosze trzymac kciuki.
No to po tym wstepie zajmijmy sie tym sloniem na blogu. Nie jest bardzo dobrze, ale:
1. Pogratulujmy sobie determinacji - nie poddaje sie. To cale dbanie o zdrowie ( unikam slowa odchudzanie bo wiem ze w moim przypadku problem jest wiekszy) to jest projekt wielowymiarowy dla mnie bo wymaga przesuniecia SIEBIE SAMEJ na plan pierwszy, a wciaz jestem pogrzebana w duzej ilosci obowiazkow.
2. Mam serie malych sukcesow - coraz wiecej dni bez cukru w jadlospisie, coraz czesciej planuje i gotuje posilki na caly tydzien ( dzieki Bogu rodzina bardzo wspierajaca i bardzo sama pochudla, wiec mam wsparcie i przyklad.)
Zrobmy wiec malutkie podsumowanie z tego niesystematycznego miesiaca. Co bylo dobrze:
1. Przygotowanie podstaw jedzeniowych w weekend. POdstawy te to umyte pokrojone warzywa i wysoko-bialkowe potrawy ( tofu, mieso drobowie , fasole. Z tofu raczej skoncze)
2. Planowanie posilkow wieczorem na kolejny dzien.
3. Zmniejszenie wszelkiej aktywnosci wirtualno-telewizyjnej.
4. Generalne porzadki w swojej garderobie.Zostatalam moze z 30 rzeczami. Kupilam dwie pary butow, pare ladnej biuterii,pare bluzek i studiuje troszke styl, perfumy i wszystko to co babskie wstrzymujac sie jednak z zakupami gdyz mam wielka nadzieje wynosic w zimie te moje 30 rzeczy i kompletowac garderobe w mniejszym rozmiarze!)
5. Dosc systematyczne praktykuje joge. Sama w domu oraz w okolicznym studio.
Do poprawki nadaje sie wciaz moje myslenie ze wsrod tej mojej intynsywnej pracy znajde czas na prowadzenie pieknego bloga, dalekie wycieczki rowerowe, remont domu, piekna garderobe: Perfekcjonizm! perfekcjonizm ktorego korzen mocno nadlupalam, ale wciaz wiecej pracy w tej dziedzinie potrzeba. Jest co jest. Jest rzeczywistosc jaka jest. Rzeczywistosc w ktorej tyle do wdziecznosci, a mysli uciekaja do tego co mogloby byc, powinno byc, czego nie ma. A jest naprawde tak bardzo duzo, i tyle powodow do wdziecznosci.
A wiec odnowmy intencje.
1. Codziennne wieczorne planowanie posilkow
2. 60-minut ruchu. Dobrze by bylo gdyby to 60 minut to bylo intensywne cardio, przynajmnie co drugi dzien.
Malo ten wpis optymistyczny i wniosly ale uczciwy. Widac ze sie troche zmagam z ta opieka nad swoja fizycznoscia, ale sie nie daje....Emocje i duch sa raczej w dobrym stanie.....
niedziela, 24 sierpnia 2014
niedziela (pierwszy tydzien)
(Skopiowane z tej strony: http://www.fengshuidana.com/2014/03/23/7-steps-to-mindful-eating)
Podsumowanie pierwszego tygodnia:
Waga: 210.2 lb ( 95.3 kg) - ubytek wagi 1.2 kg.
Caego nauczyklam sie w tym tygodniu?
Podsumowanie pierwszego tygodnia:
Waga: 210.2 lb ( 95.3 kg) - ubytek wagi 1.2 kg.
Caego nauczyklam sie w tym tygodniu?
- Planowanie posilkow w czasie weekendow jest dla mnie bardzo wazne. W lodowce musze miec baze do szybkiego zlozenia wszystkich posilkow.
- Sniadanie! Ja w zasadzie rano nie jestem glodna i w czwartek zapomnialam zjesc cos rano, potem mialam w planie sluzbowy lunch wiec postanowilam nic nie jesc - glod wieczorem byl nie do opanowania i mialam dosc niebezpieczny poslizg. Musze poszukac w literaturze naukowej o tej zaleznosci pomiedzy pierwszym posilkiem rano a wieczornym glodoem. Czytalam wiele razy o tym jednak wciaz ciezko mi zintrernalizowac ta zaleznosc.
- Usiac do posilku
- Uporzadkuj powierzchnie na ktorej lezy posilek.
- Przygotuj ladne nakrycie, nawet jak jesz sama.
- Jedz z talerzy i sztuccami, ktore Ci sie podobaja
- Ustaw swiatlo, moze przyjemna muzyke aby stworzyc mila atmosfere dla posilku.
- Nie korzystaj z telefonu, nie ogladaj TV, nie czytaj podczas jedzenia. Skup sie na jedzeniu.
Poniewaz dbanie z zdrowie wymaga czasu, widze z tego pierwszego tygodnia ze na pisanie tego bloga bede mogla sobie pozwolic raz w tygodniu, wiec sprobujmy innej metody regularnego zapisu postepu. Zdjecie. Zdjecia w tym tygodniu ze starannych, nie w biegu, nie w pospiechu posilkow.
wtorek, 19 sierpnia 2014
dzien 2 (wczoraj)
Zgubienie zbednych kilogramow wymaga czasu i planowania. Dbanie o zdrowie powinno byc naszym prorytetem. Otylosc moze miec bardzo powazne konsekwencje. Jeden z naukowych faktow jest calkiem alarmujacy:
- u otylych kobiet ryzko zachorowan na raka zwieksza sie o 62% ( u otylych mezczyzn - 52%)
Otylosc tak rzadko traktuje sie jako chorobe - a jest to zaburzenie, ktore ma skomplikowane podloze emocjonalne i kulturalne. Pare miesiecy temu chcialam znalezc lekarza, ktory pomoze mi ulozyc program i poprowadzi moje leczenie z otylosci. Przestudiwalam wszystkie specjalnosci lekarzy pracujacych dla mojego ubezpieczenioa w mojej okolicy - zaden z lekarzy nie zajmuje sie leczeniem otylosci. Ba, nawet moja ginekolog, do ktorej chodze w miare regularnie, nie wspomniala ze otylosc wzmaga produkcje estrogenu, a estrogen napedza nowotwory piersi oraz drog rodnych. Niestety, kiedy wspomnialam o tym pani ginekolog, to westchnela gleboko. Nie chcialam juz drazyc tematu, pani ginekolog sama byla otyla, i pewno tak jak ja przez dlugi czas spychala ten problem w kat nieswiadomosci.
Jestem wiec troche sama w tym leczeniu - ale potrzeba jest matka wynalzaku. Czas zebrac do kupy wszystkie lekcje nauczone podczas ostatnich lat przetlumaczyc je na program zadbanie o swoje zdrowie. We wszystkich obszarach!
Wrazenia po pierwszym dniu scislego przestrzegania mojego programu jest taki - ze w pracy muse zmuszac sie do jedzenia. Bo ja w pracy nie jadalam. Jadalam nerwowo i bezwiednie po przyjsciu do domu. Mimo bardzo malej ilosci snu ( czasami zmagam sie z bezsennoscia), do domu wrocilam bez wilczego glodu. Moje 60 minut intensywnego ruchu dziennego zmodyfikowalam na 60-minut jogi. Czescia mojego programu jest wsluchanie sie w potrzeby mojego ciala i szanowanie go. Nie jestesmy jeszcze tak zaprzyjaznieni jak powinnismy byc, i niestety nie bylam dobrym jego opiekunem, przez wiele, wiele lat. Ale o tym w innej notce. Uciekam do pracy.
niedziela, 17 sierpnia 2014
dzien 1
Wybralam ten cytat z piosenki Marka Grechuty na wstep mojego bloga bo reprezentuje stan jaki chcialabym osiagnac. Otylosc nie sprzyja samopoczuciu aby wstac i tanczyc. Wrecz przeciwnie - dlugie godziny przy biurku powoduje ze po pracy najchetniej zalegloby sie i skulilo z ksiazka w lozku. A kiedy, kiedy moja waga byla w zdrowej normie - tryskalam energia. Tanczylam. Biegalam, Plywalam. Jezdzilam na rowerze. Teraz tak ciezko mi sie zmobiliowac do tego ruchu, ktory kiedys sprawial mi tyle radosci.
Jednym z warunkow tego programu jest absolutna uczciwosc w stosunku do siebie. Moja bezradnosc z uporaniem sie z tym problemem , spychala go gdzies w kat myslenia - przyszedl czas ze trzeba ta otylosc wziac na widelec oi spojrzec prawdzie w oczy.
Pare faktow na dzisiaj:
WYGLAD I SAMOPOCZUCIE: tak pisze tutaj o tym na pierwszym miejscu, bowiem nie czujac sie dobrze w swojej skorze, nie jestem w stanie w pelni osiagnac swojego potencjalu. Trzeba prawdzie spojrzec w oczy. Wiele mojej energii idzie na kamuflowanie zbednych kilogramow. Zdrowa waga i zadbane zdrowie jest bardzo wazne
Jednym z warunkow tego programu jest absolutna uczciwosc w stosunku do siebie. Moja bezradnosc z uporaniem sie z tym problemem , spychala go gdzies w kat myslenia - przyszedl czas ze trzeba ta otylosc wziac na widelec oi spojrzec prawdzie w oczy.
Pare faktow na dzisiaj:
WYGLAD I SAMOPOCZUCIE: tak pisze tutaj o tym na pierwszym miejscu, bowiem nie czujac sie dobrze w swojej skorze, nie jestem w stanie w pelni osiagnac swojego potencjalu. Trzeba prawdzie spojrzec w oczy. Wiele mojej energii idzie na kamuflowanie zbednych kilogramow. Zdrowa waga i zadbane zdrowie jest bardzo wazne
- Moje myslenie o sobie nie pokrywa sie z tym co widze na zdjeciach. Chce wygladac tak jak siebie widze oczami duszy - zdrowa, wysportowana, pelna energii, radosci i uprzejmosci dla innych. Tak zyje, wiec musze zaprowadzic moje cialo tam gdzie jest moja dusza, emocje i intelekt.
- Bardzo zawsze lubilam mode, kosmetyki, bizuterie - owszem w kazdej wadze mozna wygladac pieknie, ale tyle jest fajnych ubran niedostepnych dla mnie. Chce wyrobic sobie styl, ktory nie wymagalby duzo czasy, byl latwy i minimalistyczny ale atrakcyjny. Obecnie wiele ubran jest po prostu dla mnie niedostepnych, a jak to Leszek Dlugosz spiewa, wchodzimy w okres naszego zycia gdzie:
Już nam już… no jakoś ostatecznie
Jakoś nam się, jakoś dzisiaj, już się powodzi!
Jemy już to lepsze masło
Stać nas w końcu na taksówkę
A ta, zobacz, jak ta chodzi
Zróbmy z nią co? Kupmy jej co?
Niech nie mówią, że ostatnia
Że, że już dziadówka!
Jakoś nam się, jakoś dzisiaj, już się powodzi!
Jemy już to lepsze masło
Stać nas w końcu na taksówkę
A ta, zobacz, jak ta chodzi
Zróbmy z nią co? Kupmy jej co?
Niech nie mówią, że ostatnia
Że, że już dziadówka!
( To o milosci, ale pasuje i do wygladu i do samopoczucia:)
ZDROWIE:
- Kolana i biodra: przy mojej okolo-20kg nadwadze, moje kolana narazone sa na okolo 100 kg dodatkowej wagi przy kazdym kroku. Takie smutne prawa fizyki. Ja odczuwam bol tych kolan, odczuwam tez ostanio ciagle bol kregoslupa. To stan chorobowy, prawda? Stan wymagajacy troski ileczenia tej przewleklej choroby jaka jest otylosc.
- Nauka ma juz calkiem konkretne dowody na to ze pewne nowotwory sa powiazane z otyloscia - mianowicie nowotwor piersi, nerek, trzustki, tarczycy, watroby, jajnikow jak i krwi. Nie sa to zarty - choroby nowotworowe sa bolesnie do leczeia i w USA bardzo drogie mimo ubezpieczehia. Trzeba to sobie jasno uswiadomic i zaopiekowac sie swoim zdrowiem.
No wiec do rzeczy: moje przygotowania do pragramu i przestudiowanie wielu artykulow zwiazanych z otyloscia , przeciwdzialanie jej oraz pozbyciem sie jej doprowadzilo mnie do tego ze wybieram ten program, ktory nie jest dieta, ale wytrenowaniem mozgu jak prawidlowo jesc. Program ten oparty jest na najnowszych badaniach naukowych i rozpoczyna sie 14-restrykcyjnymi dniami, aby uregulowac poziom cukru w organizmie i nauczyc sie dawac rade z uczuciem glodu. taki maly trening dla organizmu: Prawda jest jedna - chudniecie wiaze sie z negatywnym deficytem kalorii.
Tyle wstepu niedzielnego - w tygodniu wpisy beda tylko notujace moje postep:
Jadlospis ( w zasadzie na cale dwa tygiodnie tydzien - bedziemy zmieniac tylko warzywa oraz bialko) - odmierzanie i wazenie bardzo wazne, bo pamietajmy ze trenujemy nasz mozg na przyzwyczajenie sie do mniejszych porcji i mniejszej ilosci jedzenia - udawadniajac mu ze stan glodu nie jest smiertelny. Wiem, wiem - znamy teorie o obnizonej szybkosci metabolizmu, jednak przez pierwsze dwa tygodnie moj organizm nie zdazy sie zorientowac co sie dzieje.
Sniadanie :Proteina ( jajko); Owoc - pol szklanki jagod ( w ciagu pierwszych 14 dni dozwolone sa tylko nisko-cukrowe owoce, takie jak jagody, jablko lub grapfruit); 1/2 avocado; kawa z mala iloscia mleka
Lunch - zielona salata z ogorkami, pomidorami, papryka czerwona ( warzywa) ; okolo 100 gramow piersi z indyka; oraz dwie lyzki czeronych ziemniakow .
Okolo 2-3 pm - wtedy w pracy mam kryzs i wyruszam na poszukiwanie czegos slodkiego - wiec wiem ze bedzie mi bardzo trudno doczekac do obiadu - kawa z mala iloscia mleko, oraz dwie tabliczki czarnej czekolady + warzywa ( surowe marchewki, ogorki, pomidory.
Obiad - bede starala sie miec zaplanowany i gotowy czekajacy na moj powrot z pracy, bowiem moja motywacja spada po przyjsciu do domu z pracy. Sukces tego mojego programu bedzie zalezal od elimnacji stresu w pracu, oraz pozbycia sie czesci obowiazkow w pracy. Wiem ze bedzie temu towarzyszyl dyskomfortu, ale moj pracoholizm jest jako tako pod kontrola.
Koktajl owocowy ze szklanka jogurtu greckiego, mrozny szpinak (dwie filizanki); polowka avocado lub lyzka masla z migdalow ( musze dzis kupic) .
Dzis musze tylko dokupic troche bialka zwierzecego ( moj dom jest praktycznie wegeterianski, jednak ja sie bede wspierac chuda piersia indyka z hodowli humanitarnej co bedzie sie wiazalo z narzekaniem moich mezczyzn ze im mieso znosze do domu, ale wolnoc Tomku w swoim zdrowiu - wiem ze biedny indyczek, ze zycie, ze stres ( to slowa mojego syna, ale indyczku wybacz, moje zdrowie wazniejsze, a troche mi tych protein potrzeba), jogurt ( kupie 2%) jarmuz mrozony oraz maslo z mogdalow.
Codzienny ruch - 60 minut intensywnego. Aby to osiagnac bede musiala zrezygnowac z TV, zrezygnoiwac z mojego dosc aktywnego uczestnictwa w social media, oraz prawdopodobnie rozdzielic ten ruch na dwie czesci.
Waga: 212.8 lb (96.5kg) - podchodzimy do tej wagi ze wspoczuciem i troska - bowiem otylosc jest choroba i ciala i emocji, wymagajaca wspolczucia, milosci, troski i energicznego i bardzo uczciwego dzialania. Nasz mozg ( a przynajmniej moj) ma zadziwiajaca zdolnosc oklamywania sie i usprawiedliwiania w tej dziedzinie, a przeciez w koncu jestem dla siebie najwazniejsza osoba, i tak jak nie oklamuje innych ludzi, nie powinnam oklamywac siebie.
sobota, 16 sierpnia 2014
Koniec maratonu
Dotarlam do konca maratonu pracowego. Dotarlam do mety..Ledwo zipiac....Dwie konferencje - jedna po drugiej, dlugie godziny w pracy, dlugie godziny przy biurku....a potem wyjazd do Michigan i Californii......
Wiedzialam ze wiele nie zdzialam przed wyjazdem, z zaciisnietymi zebami musialam ( tak jak wszyscy u nas w pracy) przebrnmac przez ten okres....
Konferencje poszly swietnie - San Francisco schodzilam wzdluz i wszerz ..Michigan zjezdzilam .....Piekne zakatki Ameryki...
W lipcu napisalam bardzo mile listy do wszystkich organizacji w ktorej bylam woluntariuszka - poprosilam o roczny urlop. Schudniecie moich 20 kg bedzie wymagalo czasu. Jestem przygotowana. Mam plan, mam wsparcie. Postawilam na planowanie, elastycznosc i absolutna prostote. Moj trening naukowy przydal sie do zaplanowania mojego programu, moje treningi menedzerskie przydadza sie do przeprowadzenia projektu.
Tutaj dwa zdjecia z San Francisco. Czescia tego programu bedzie dokumentowanie mojego postepu - celem pozbycia sie nadmiernych kilogramow, jest nie tylko powrot do zdrowia, ale takze dokumentacja zmian zacchodzacych w czasie tego procesu, tak jak lapalam te zmiany podczas moich projektow pracy nad emocjami, duchem i intelektem. Otylosc jest bardzo czesto wlasnie manifestacja chorych emocji - zajadanych lekow, zajadanych stresow oraz niedbalosci.
Pamietam ze kiedys zatrzymalam sie nad ponizszym cytatem z blogu pani Majewskiej - Opielko
Umysł i ciało są ze sobą nierozerwalnie związane, dlatego dbanie o ciało jest także wzmacnianiem zdrowia psychicznego. Nie jest łatwo tryskać radością, zajmować się samodoskonaleniem, przejawiać pozytywne emocje w stosunku do innych i świata, kiedy ciało nie jest właściwie zadbane. Poczucie własnej wartości również łączy się w znacznym stopniu z fizycznym samopoczuciem. Wszak ja to także moje ciało. Zatem nie dając mu tego, czego potrzebuje, nie dbając o nie należycie, odmawiam sobie niejako prawa do wartości. - See more at: http://www.majewska-opielka.pl
Swieta racja! Mam prawo co calkowitej wartosci ....
Wiedzialam ze wiele nie zdzialam przed wyjazdem, z zaciisnietymi zebami musialam ( tak jak wszyscy u nas w pracy) przebrnmac przez ten okres....
Konferencje poszly swietnie - San Francisco schodzilam wzdluz i wszerz ..Michigan zjezdzilam .....Piekne zakatki Ameryki...
W lipcu napisalam bardzo mile listy do wszystkich organizacji w ktorej bylam woluntariuszka - poprosilam o roczny urlop. Schudniecie moich 20 kg bedzie wymagalo czasu. Jestem przygotowana. Mam plan, mam wsparcie. Postawilam na planowanie, elastycznosc i absolutna prostote. Moj trening naukowy przydal sie do zaplanowania mojego programu, moje treningi menedzerskie przydadza sie do przeprowadzenia projektu.
Tutaj dwa zdjecia z San Francisco. Czescia tego programu bedzie dokumentowanie mojego postepu - celem pozbycia sie nadmiernych kilogramow, jest nie tylko powrot do zdrowia, ale takze dokumentacja zmian zacchodzacych w czasie tego procesu, tak jak lapalam te zmiany podczas moich projektow pracy nad emocjami, duchem i intelektem. Otylosc jest bardzo czesto wlasnie manifestacja chorych emocji - zajadanych lekow, zajadanych stresow oraz niedbalosci.
Pamietam ze kiedys zatrzymalam sie nad ponizszym cytatem z blogu pani Majewskiej - Opielko
Umysł i ciało są ze sobą nierozerwalnie związane, dlatego dbanie o ciało jest także wzmacnianiem zdrowia psychicznego. Nie jest łatwo tryskać radością, zajmować się samodoskonaleniem, przejawiać pozytywne emocje w stosunku do innych i świata, kiedy ciało nie jest właściwie zadbane. Poczucie własnej wartości również łączy się w znacznym stopniu z fizycznym samopoczuciem. Wszak ja to także moje ciało. Zatem nie dając mu tego, czego potrzebuje, nie dbając o nie należycie, odmawiam sobie niejako prawa do wartości. - See more at: http://www.majewska-opielka.pl
Swieta racja! Mam prawo co calkowitej wartosci ....
niedziela, 15 czerwca 2014
pare przemyslen na temat stylu
Ale zanim dotre do tych przemyslen to obiecany przepis na salatke z soczewicy. W zasadzie nie lubie zadnych fasol i grochu ale jako ze nasz syn w wieku lat 20 przestal jesc mieso i zrobil to w sposob dramatycznu, roznorakie straczkowe staly sie czescia naszego jadlospisu. .
No dobrze pozwole sobie na ta jedna, jedyna dygresje zanim przejde do przepisu. Dygresja bedzie o mocy edukacji. Nasz syn byl bardzo miesozerny. Niepokojaco miesozerny. Zadne uwagi na temat zdrowia, cholesterolu, tluszczow itp, itd nie trafialy do niego. Co trafilo?
E D U K A C J A !!!
Nasz syn studiuje informatyke, ale oprocz przedmiotow scislych musi zaliczac calkiem wiele przedmiotow tzw. liberal - art. Nasz stanowy i liberalny uniwersytet ( och jak ja lubie ta nasza stanowa edukacje- ale w ta dygresje juz nie wchodze!) bardzo dba o obywatelskie wychowanie swoich studentow i studenci maja do wyboru wiele przedmiotow w zakresie etyki, polityki, nauk spolecznych.
Nasz syn jako jeden z przedmiotow poza swoimi obwiazkowymi wybral przedmiot zwiazany z etyka jedzenia. Przedmiot ten koncentrowal sie na przemysłowej hodowli zwierząt i jej okrucieństwie oraz negatywnym wpływie przemyslowej hodowli zwierzat na środowisko naturalne i społecznosc. W USA rolnictwo jest czescia polityki, i nie bardzo mozna liczyc na jakas rzadowa ingerencje, ale od jakiegos czasu bardzo uaktrywnil sie tutaj ruch kupowania produktów spożywczych od lokalnych wytwórców, sprawiedliwego handlu, weganizmu i wegetarianizmu, a nawet skippingu, tj. poszukiwania żywności w śmietnikach, niekoniecznie z powodu wymuszającej takie zachowania sytuacji materialnej.To bylby swietny temat na interesujaca notke, ale trzymamy ten blog w atmosferze lekkosci i odpoczywamy od aktywizmu .Wracajac do tematu edukacji....
Pod wplywem tejze edukacji w domu odbyla sie rowolucja jedzeniowa, napedzana entuzjazmem 20-latka, ktory zrozumial ze swoim stylem zycia i swoimi wyborami moze cos zmienic. Mocarna sila - 20-letni czlowiek ze swoim idealizmem zyciowym.... Ja idealistow uwielbiam i wspieram wszystkimi silami....
Syna w domu teraz nie ma, natomist styl jedzenia pozostal - mieso w malenkich ilosciach, tylko z hodowli humanitarnej z malych farm. Jemy jak tylko mozna to co jest w sezonie i kupujemy jedzenie od rolnikow majacych male, indywidualne farmy. Kupowanie jedzenia, gotowanie, jedzenie stalo sie przyjemnoscia. Odkrylam wiele sezonowych jarzyn - jarmuz, szparagi, rukola, bocwina....Odkrylam malenkie spoldzielnie spozywcze, gdzie duzo produktow kupuje sie na wage, i dba sie o to aby zuzywac jak najmniej plastykowych opakowan... Pomalenku, pomalenku stalismy bardzo swiadomymi i uwaznymi konsumentami....tak skuteczny jest nasz lokalny uniwersytet!
“Education is the most powerful weapon which you can use to change the world.”
― Nelson Mandela
Edukacja jest najbardziej mocarna bronia, ktora moze zmienic swiat powiedziual Nelson Mandela. Tak, tak podpisuje sie pod tym i reka i noga!
No, ale wrocmy do tej soczewicy. Jestem zaskoczona jak krotko i latwo sie ta soczewice gotuje. W zeszlym tygodniu zrobilam doskonala paste na chleb.
Wszystkie składniki wymieszalam, Skropilam octem balsamicznym, oliwa z oliwek i odrobina zalewy z pomidorów. ...
Inspiracją dla tego przepisu był ten przepis:
W sprawie stylu i odchudzania. Mysle i mysle nad tymi tematami, i dochodze do wniosku ze to bardziej sprawa dochodzenia do siebie, dbania, spojnosci tego co jest we mnie, z tym co na zewnatrz. I tak sobie jaka to cudowna kolejnosc - ze spedzilam te dwa lata na zlapanie kontaktu ze soba, na zrozumienie co jest dla mnie wazne, kim jestem, jakimi wartosciami chce kierowac sie w zyciu - teraz to wszystko trzeba ubrac w zewnetrzny styl, zespolic... To dobra kolejnosc.
No dobrze pozwole sobie na ta jedna, jedyna dygresje zanim przejde do przepisu. Dygresja bedzie o mocy edukacji. Nasz syn byl bardzo miesozerny. Niepokojaco miesozerny. Zadne uwagi na temat zdrowia, cholesterolu, tluszczow itp, itd nie trafialy do niego. Co trafilo?
E D U K A C J A !!!
Nasz syn studiuje informatyke, ale oprocz przedmiotow scislych musi zaliczac calkiem wiele przedmiotow tzw. liberal - art. Nasz stanowy i liberalny uniwersytet ( och jak ja lubie ta nasza stanowa edukacje- ale w ta dygresje juz nie wchodze!) bardzo dba o obywatelskie wychowanie swoich studentow i studenci maja do wyboru wiele przedmiotow w zakresie etyki, polityki, nauk spolecznych.
Nasz syn jako jeden z przedmiotow poza swoimi obwiazkowymi wybral przedmiot zwiazany z etyka jedzenia. Przedmiot ten koncentrowal sie na przemysłowej hodowli zwierząt i jej okrucieństwie oraz negatywnym wpływie przemyslowej hodowli zwierzat na środowisko naturalne i społecznosc. W USA rolnictwo jest czescia polityki, i nie bardzo mozna liczyc na jakas rzadowa ingerencje, ale od jakiegos czasu bardzo uaktrywnil sie tutaj ruch kupowania produktów spożywczych od lokalnych wytwórców, sprawiedliwego handlu, weganizmu i wegetarianizmu, a nawet skippingu, tj. poszukiwania żywności w śmietnikach, niekoniecznie z powodu wymuszającej takie zachowania sytuacji materialnej.To bylby swietny temat na interesujaca notke, ale trzymamy ten blog w atmosferze lekkosci i odpoczywamy od aktywizmu .Wracajac do tematu edukacji....
Pod wplywem tejze edukacji w domu odbyla sie rowolucja jedzeniowa, napedzana entuzjazmem 20-latka, ktory zrozumial ze swoim stylem zycia i swoimi wyborami moze cos zmienic. Mocarna sila - 20-letni czlowiek ze swoim idealizmem zyciowym.... Ja idealistow uwielbiam i wspieram wszystkimi silami....
Syna w domu teraz nie ma, natomist styl jedzenia pozostal - mieso w malenkich ilosciach, tylko z hodowli humanitarnej z malych farm. Jemy jak tylko mozna to co jest w sezonie i kupujemy jedzenie od rolnikow majacych male, indywidualne farmy. Kupowanie jedzenia, gotowanie, jedzenie stalo sie przyjemnoscia. Odkrylam wiele sezonowych jarzyn - jarmuz, szparagi, rukola, bocwina....Odkrylam malenkie spoldzielnie spozywcze, gdzie duzo produktow kupuje sie na wage, i dba sie o to aby zuzywac jak najmniej plastykowych opakowan... Pomalenku, pomalenku stalismy bardzo swiadomymi i uwaznymi konsumentami....tak skuteczny jest nasz lokalny uniwersytet!
“Education is the most powerful weapon which you can use to change the world.”
― Nelson Mandela
Edukacja jest najbardziej mocarna bronia, ktora moze zmienic swiat powiedziual Nelson Mandela. Tak, tak podpisuje sie pod tym i reka i noga!
No, ale wrocmy do tej soczewicy. Jestem zaskoczona jak krotko i latwo sie ta soczewice gotuje. W zeszlym tygodniu zrobilam doskonala paste na chleb.
Składniki:
- ¾ szklanki ugotowanej ciecierzycy ( staram sie nie uzywac warzyw z puszek)
- feta w ilości dowolnej
- kilka pokrojonych suszonych pomidorów w zalewie
- posiekany szczypiorek
- posiekana bazylia
- dwa posiekane pomidory
- łyżka oliwy z oliwek
- łyżeczka zalewy w której były pomidory, do smaku
- kapka octu balsamicznego do smaku
- pieprz, sol do smaku
Wszystkie składniki wymieszalam, Skropilam octem balsamicznym, oliwa z oliwek i odrobina zalewy z pomidorów. ...
Inspiracją dla tego przepisu był ten przepis:
W sprawie stylu i odchudzania. Mysle i mysle nad tymi tematami, i dochodze do wniosku ze to bardziej sprawa dochodzenia do siebie, dbania, spojnosci tego co jest we mnie, z tym co na zewnatrz. I tak sobie jaka to cudowna kolejnosc - ze spedzilam te dwa lata na zlapanie kontaktu ze soba, na zrozumienie co jest dla mnie wazne, kim jestem, jakimi wartosciami chce kierowac sie w zyciu - teraz to wszystko trzeba ubrac w zewnetrzny styl, zespolic... To dobra kolejnosc.
Zadanie na ten tydzien:
1. Obciac wlosy. Znalezienie dobrej fryzjerki tutaj graniczy z cudem. Mam bardzo zaprzyjazniona dziewczyne na swoim osiedlu, ale kusi mnie isc gdzies do jakiegos bardziej eleganckiego miejsca. Ale dam jej szanse - przyjede ze swoim zdjeciem i poprosze aby obciela mnie tak albo tak albo tak albo tak.
Moze sie odwaze i wkleje zdjecie?
2. Usunac z szafy wszystko co jest poplamione, rozciagniete, nieleganckie. Plan jest taki zeby podciagnac elagancje ubran do pracy, i czesc "pracowych" ubran przezyciuc na weekendy i wieczory. ( W te weekendy i wieczory jak narazie sie specjalnie nic nie dzieje na tych moich suburbiach ale mopze to jest wlasnie problem?Sprawa do przemyslenia???) Na razie wstrzymac sie od jakichkolwiek zakupow i zidentyfikowac czego mi w tej garderobie brakuje.
3. Poczytac o dodatkach.
niedziela, 8 czerwca 2014
We waste a lot of time seeking someone to tell us what life will be like once we live it. We drain ourselves of inner fortitude by asking others to map our way. At the end of all this stalling, though, we each have to venture out and simply see what happens. The instructions are in the living,
Mark Nepo, The Book of Awakening
Tracimy tyle czasu szukajac kogos kto powie nam jak nasze zycie bedzie wygladalo, kiedy wreszcie zaczniemy zyc. Tracimy tyle wewnetrznych sil proszac innych aby wytyczyli nam droge. Jednak w pewnym momencie trzeba w koncu odwazyc sie zyc i zobaczyc co sie stanie. Instrukcje do zycia sa wlasnie w zyciu.
Mark Nepo, The Book of Awakening
Moj rok z joga trwal 16 dni. Troche smutne, troche smieszne, Nie ten rok z joga trwa nadal ale juz nigdy, przenigdy nie zaczne kolejnego projektu w pierwszych dniach stycznia. Ostatni tydzien grudnia i pierwszy tydzien stycznia jest najwolniejszym okresem w mojej pracy - daje mi zludzenie ze pomiedzy 10-11 godzinnym dniem pracy, duzym domem, zajeciami jogi, znajde jeszcze czas na regularne pisanie o jodze. Znajde. Na emeryturze. Jesli wciaz bedzie mnie ten temat interesowal....
W moim zyciu stala sie rzecz jednak nieoczekiwana . Moze nioeoczekiwana przeze mnie, ale przewidywalna? Przez tyle lat moja emigracja byla stanem zawieszenia - do kojenego etapu, Doktorat. Zrobione! Pierwsze 10 lat pracy aby zdobyc doswiadczenie i zarobic troszke na emerryture! Zrobione! Studia dzieci. Prawie zrobione - swiatlo konca emigracji w tunelu! Niedlugo wrazamy!
I w koncu udalo mi sie wygospodarowac trzy tygodnie urlopu i z intencja przyjrzenia sie mojej ojczyznie. Pojechalam, aby zorientowac sie ze jestem innym emigrantem w Polsce. Mowie bez akcentu, ale tak wielu rzeczy juz nie rozumie. Polityki nie roumie. Pomnikow nie rozumie. Koniecznosci marmurowych schodow w kosciele parafialnym nie rozumie . Konskursow z matematyki dla dzieci z 4-klasy, nie rozumie. Wiem, wiem wielu rzeczy w USA tez nie rozumie. Np. tego ze posiadanie broni jest symbolem wolnosci czlowieka.. Tego najbardziej nie rozumie zwlaszcza po straszliwej tragedi w Newton CT. No ale zupelnie nie o tym chcialam.
I w koncu udalo mi sie wygospodarowac trzy tygodnie urlopu i z intencja przyjrzenia sie mojej ojczyznie. Pojechalam, aby zorientowac sie ze jestem innym emigrantem w Polsce. Mowie bez akcentu, ale tak wielu rzeczy juz nie rozumie. Polityki nie roumie. Pomnikow nie rozumie. Koniecznosci marmurowych schodow w kosciele parafialnym nie rozumie . Konskursow z matematyki dla dzieci z 4-klasy, nie rozumie. Wiem, wiem wielu rzeczy w USA tez nie rozumie. Np. tego ze posiadanie broni jest symbolem wolnosci czlowieka.. Tego najbardziej nie rozumie zwlaszcza po straszliwej tragedi w Newton CT. No ale zupelnie nie o tym chcialam.
Moj Krakow przepiekny i zaulkowy, stal sie taki turystyczny. Piwnica gdzie trzymalismy wegiel i gdzie strach bylo wejsc bo grasowaly tam szczury, teraz jest uroczym pubem. (Tak, bo ja mieszkalam 24 lata pod Wawelem wiec stare miasto znam jak swoja kieszen). Kazimierz, kiedys calkowicie zrujnowany jest teraz hipsterska dzielnica.
Maj byl w Polsce przepiekny. pachnial bzami i konwaliami i te kilka lat trenowania mojego mozgu w dziedzinie uwaznosci dalo wspaniale rezultaty bo widzialam, czulam i bylam. Lata pracy nad moimi wartosciami, dosc dobry kontakt ze soba, moja wewnetrzna cisza i solidniejsze poczucie wartosci troszke sie jednak rozpadlo w konfrontacji z cieniami i duchami przeszlosci, ale fakt ze wiem teraz jak wlaczyc szybki system samopogotowia ratunkowego i przywrocic swoja rownowage jest dosc duzym zwyciestwem,.
Duchy, cienie bolesne i te ze wspomnien, i te z rzeczywistosci beda z nami zawsze, i teraz juz wiem ze zycie szczesliwe, zycie pogodne, zycie piekne to nie tam gdzies po drugiej stronie trawie, na szczycie gory w oblokach i teczach, lub na macie jogi - lecz tutaj i teraz w srodku naszego zycia, takiego jakie jest. Wsrod rodziny niedoskonalej, ktora sie kocha ale czasem bardzo nie lubi,. Z oknami, ktore zeby otworzyc to trzeba podeprzec ksiazka bo sie cos tam urwalo i maz obiecal kilka lat temu naprawic. Z chwastami w trawniku w ogrodzie w centrum ktorego ni przypial ni przylatal jest caly klomb z miety, na zrobienie ktorego wydalam pozwolenie malemu synkowi. Syn ma lat 21, mieta rozpastwila sie na caly trawni, a oprocz tego chwastow tam co niemiara bo nie tkne ich zadnym trawnikowym swinstwem bo koty by sie mogly potruc.
Maj byl w Polsce przepiekny. pachnial bzami i konwaliami i te kilka lat trenowania mojego mozgu w dziedzinie uwaznosci dalo wspaniale rezultaty bo widzialam, czulam i bylam. Lata pracy nad moimi wartosciami, dosc dobry kontakt ze soba, moja wewnetrzna cisza i solidniejsze poczucie wartosci troszke sie jednak rozpadlo w konfrontacji z cieniami i duchami przeszlosci, ale fakt ze wiem teraz jak wlaczyc szybki system samopogotowia ratunkowego i przywrocic swoja rownowage jest dosc duzym zwyciestwem,.
Duchy, cienie bolesne i te ze wspomnien, i te z rzeczywistosci beda z nami zawsze, i teraz juz wiem ze zycie szczesliwe, zycie pogodne, zycie piekne to nie tam gdzies po drugiej stronie trawie, na szczycie gory w oblokach i teczach, lub na macie jogi - lecz tutaj i teraz w srodku naszego zycia, takiego jakie jest. Wsrod rodziny niedoskonalej, ktora sie kocha ale czasem bardzo nie lubi,. Z oknami, ktore zeby otworzyc to trzeba podeprzec ksiazka bo sie cos tam urwalo i maz obiecal kilka lat temu naprawic. Z chwastami w trawniku w ogrodzie w centrum ktorego ni przypial ni przylatal jest caly klomb z miety, na zrobienie ktorego wydalam pozwolenie malemu synkowi. Syn ma lat 21, mieta rozpastwila sie na caly trawni, a oprocz tego chwastow tam co niemiara bo nie tkne ich zadnym trawnikowym swinstwem bo koty by sie mogly potruc.
Do czego zmierzam? A do tego w Polsce znow mi sie wlaczyl stary i zaprzyjazniony perfekcjonizm; uczucie ze musze wiecej, lepiej, stare prawie juz zapomniane kompleksy....
I wrocilam na te moje siermiezne amyrykanskie katy - nie ma sie co oszukiwac, stara zabytkowa Europa jest cudownie przepiekna!-- z jakas taka ulga :) Troche tak jakbym po calym dniu na obcasach co to piekne i eleganckie sa, ale wymagaja wysilku i staran i prezentacji, wrocila do swoich wygodnych kapci. Ale do tych obcasow tez mi teraz troche tez teskno, ale poniewaz te zbyt wysokie obcasy cisna jak cholera, to postanowilam kapcie wyrzucic i znalezc jakis elegatszy wariant dla mnie. Bo w Polsce czulam sie z lekka zapuszczona. Za gruba. Za malo elegancka .A w mojej rodzinie kobiety nie tylko sa bardzo wyksztalcone, ale bardzo zadbane. Odstawalam. Czulam to. I skoro mi to przeszkadza, to znak ze sie za to trzeba zabrac,
I krag sie zamyka - lata, lata temu zaczelam swoja blogowa kariere probujac sobie pomoc w odchudzaniu. Ale zaczynalam od koncu. Bo odchudzanie to bardziej sprawa duszy i emocji - przynajmniej u mnie. Od dzieccka mam gleboko wyrobiony mechanizm pokonywania stresu jedzeniem. Teraz radze sobie ze stresem inaczej. Teraz przyszedl czas na doprowadzenie swojego ciala w miejsce w ktorym sa moje emocje i dusza.
I tak sobie mysle, ze dlaczego nie???? Dlaczego moj blog nie moglby na jakis czas sie stac blogiem kulinarno-modowym-makijazowym, broszkowym, dodatkowym, ubraniowym jesli teraz mi tego potrzeba. Lekkim, Zwyklym. Ze to prozne? Ze egocentryczne? Ze plytkie? Bo ja zawsze w lekkiej pogardzie te zaintersowania mialam, jednoczesnie podziwialam te bardzo zadbane kobiety , ktore ani plytrkie, ani egocentryczne nie sa - one daly sobie przyzwolenie na swoja kobiecosc. U mnie chyba jest ona wciaz podblokowana - a podczas ostatniego pobytu w Polsce zaczela sie bardzo intensywnie dobijac. Ale nie zaczynam kolejnego projektu. Bedzie co bedzie. Zycie bedzie.:) Niedoskonale.
Tymczasem w kolejnej notce ( miekmy nadzieje ze nie za szesc miesiecy) napisze o salatce z cietrzewicy. Z bazylia. Bo mi swietna wyszla!
czwartek, 16 stycznia 2014
January 16
Problems are transformed when we are present.
Kiedy jestesmy obecni nasze problemy przybieraja inna postac.
Be present. Byc obecnym. Co to znaczy? Jesli nie spimy to jestesmy obecni, nieprawdaz? Nie zawsze. Nie raz pograzona w myslach o przeszlosci lub przeszlosci przejechalam wlasciwy zjazd z autostrady. ( W USA to nieciekawa sprawa bo czasem te zjazdy sa ukryte, nielatwo na autostrade jest wrocic - taka przygoda brutalnie czyni nas obecnymi.). Byc obecnym tzn byc bardziej uwaznym na ta obecna chwile. Slyszec dokladniej ( ile razy zdazylo mi sie slyszec to co slyszec chcialam, a nie to co zostalo powiedziane), Widziec, czuc, smakowac ta obecna chwile. Nielatwe w zyciu ktore najczesciej jest pospieszne i pedzace. Joga pomaga nam nauczyc sie tej uwaznosci, sprowadzenia naszych mysli do tutaj i teraz.
Moje wtorkowe zajecia jogi zaczynaja sie zazwyczaj od cwiczenia w byciu obecnym. Uswiademieniu sobie co widzimy? Co czujemy? Co widzimy? Jaka jest wokol nas temperatura? Zapachy? Kolory? Struktury. Te wszystkie szczegoly ktore kazda powszechna chwiele czynia unikalna.
Uwaznosc zycia.
Co to znaczy byc obecnym w obliczu problemu? Moze czasem spokojnie troche poczekac, pobyc z tym problemem? Nie reagowac tak jak zawsze, impulsywnie natychmiast, szybko aby stanac na twardym gruncie? Asany w jodze czesto sa niewygodne, nienaturalne i powoduja dyskomfort. Tak jak wszelkioego rodzaju problemy. Nasz naturalny instykt to dazyc do rozwiazania, staniecia na pewnym i pelnym gruncie. Nie lubimy zawieszenia.
Kiedy tkwimy w tych asanach uczymy sie tolerowac ten dyskomfort stanow przejsciowych, ba te stany przejsciowe moga byc takim swietnym nauczycielem.
Problemy w naszym zyciu to dyskomfort. I ta cierpliwosc, spokoj, cisza praktykowanan na matach moze nam bardzo pomoc w rozwiazaniu tych problemow. Co zrobic z tym problemem? Przyjrzec mu sie? Podejsc go od innej strony? A moze zostawic i pozwolic mu sie samemu rozwiazac? Wsluchac sie w swoje cialo, w swoja intuicje - moze jest wokol tego problemu jaks inna droga niz ta co zawsze.
Byc obecnym. Be present.
Kiedy jestesmy obecni nasze problemy przybieraja inna postac.
Be present. Byc obecnym. Co to znaczy? Jesli nie spimy to jestesmy obecni, nieprawdaz? Nie zawsze. Nie raz pograzona w myslach o przeszlosci lub przeszlosci przejechalam wlasciwy zjazd z autostrady. ( W USA to nieciekawa sprawa bo czasem te zjazdy sa ukryte, nielatwo na autostrade jest wrocic - taka przygoda brutalnie czyni nas obecnymi.). Byc obecnym tzn byc bardziej uwaznym na ta obecna chwile. Slyszec dokladniej ( ile razy zdazylo mi sie slyszec to co slyszec chcialam, a nie to co zostalo powiedziane), Widziec, czuc, smakowac ta obecna chwile. Nielatwe w zyciu ktore najczesciej jest pospieszne i pedzace. Joga pomaga nam nauczyc sie tej uwaznosci, sprowadzenia naszych mysli do tutaj i teraz.
Moje wtorkowe zajecia jogi zaczynaja sie zazwyczaj od cwiczenia w byciu obecnym. Uswiademieniu sobie co widzimy? Co czujemy? Co widzimy? Jaka jest wokol nas temperatura? Zapachy? Kolory? Struktury. Te wszystkie szczegoly ktore kazda powszechna chwiele czynia unikalna.
Uwaznosc zycia.
Co to znaczy byc obecnym w obliczu problemu? Moze czasem spokojnie troche poczekac, pobyc z tym problemem? Nie reagowac tak jak zawsze, impulsywnie natychmiast, szybko aby stanac na twardym gruncie? Asany w jodze czesto sa niewygodne, nienaturalne i powoduja dyskomfort. Tak jak wszelkioego rodzaju problemy. Nasz naturalny instykt to dazyc do rozwiazania, staniecia na pewnym i pelnym gruncie. Nie lubimy zawieszenia.
Kiedy tkwimy w tych asanach uczymy sie tolerowac ten dyskomfort stanow przejsciowych, ba te stany przejsciowe moga byc takim swietnym nauczycielem.
Problemy w naszym zyciu to dyskomfort. I ta cierpliwosc, spokoj, cisza praktykowanan na matach moze nam bardzo pomoc w rozwiazaniu tych problemow. Co zrobic z tym problemem? Przyjrzec mu sie? Podejsc go od innej strony? A moze zostawic i pozwolic mu sie samemu rozwiazac? Wsluchac sie w swoje cialo, w swoja intuicje - moze jest wokol tego problemu jaks inna droga niz ta co zawsze.
Byc obecnym. Be present.
poniedziałek, 13 stycznia 2014
January 14
Ostatnio uslyszalam bardzo intersujaca rade od moich przyjaciol ktorzy biegaja dalekie dystanse. Poradzili mi zeby podczas biegajania gory pokonywac malymi kroczkami, i nie patrzec na szczyt gory tylko patrzec tuz przez siebie. Szczyt moze wydawac sie nie do zdobycia, natomiast kolejny maly krok prawie zawsze jest mozliwy. Doskonale cwiczenie naszej koncentracji na tu i teraz, wlozenia wysilku w ten obecny (czasem nielatwy) moment. Ten maly, obecny krok tak czesto jest mozliwy - natomiast wysoka gora raczej nie....
______________________________________________
With what attitude do you challenge your body?
Co tak naprawde kieruje mna kiedy stawiam mojemu cialu kolejne wyzwania?
Joga pomaga nam zlapac lepszy kontakt ze swoim cialem; byc bardziej wyczulonym na jego sygnaly. Joga moze pomoc nam znalezc ten zloty srodek ( dla kazdego tak rozny) gdzie wciaz stawiamy dla siebie wyzwania, wciaz wzrastamy, czujemy troche niewygode swoich wysilkow, ale rownoczesnie nie przekraczymy tej granicy kiedy nowe wyzwania zaczynaja nas ranic, czy tez szkodzic ( Z mojego doswiadczenia wiem ze najczesciej ta granice przekraczamy jesli motywy naszych wysilkow sa niewlasciwe, ale jest to refleksja juz na inna notke.)
Wracajac do jogi. Joga moze nam bardzo pomoc rozslupac sygnaly komunikowane nam przez nasze cialo. Niektore z nich sa latwe do zrozumienia. Np. potrzeba snu. Bol. Ale wiele sygnalow ciala jest o wiele bardziej subtelnych. Czy wiemy jak nasze cialo informuje nas o niepokoju? Czy potrafimy poczuc zwiniety w klebek pod wplywem stresu zoladek? A jak nasze cialo komunikuje nam glod? Nude? Zlosc? Lek?
Cialo ma w sobie naturalna inteligencje - jesli mamy z nim kontakt, jesli go szanujemy - potrafi powiedziec nam tak wiele. Nasze cialo jest tez zdolne do calkiem duzych wyzwan, jesli w parade nie wejdzie mu nasz intelekt, nasze mysli.
Sama bardzo wyraznie doswiadczylam kiedys tego zjawiska. Ja mam olbrzymi, genetyczny lek wysokosci. Pare lat temu na szlaku w gorach musialam przejsc przez rzeke po moscie zrobionym z pnia drzewa i liny sluzacej do podtrzymania. Z pozoru bylo to zadanie nie do wykonania dla mnie. Ja ktora nie jestem w stanie wejsc na balkon na dziesiatym pietrze, mialabym przejsc nad dosc potezna przepascia? Pamietam jak moj M. kazal mi gleboko oddychac, nie patrzyc w dol tylko na niego na niego i po prostu zaufac ze przejde. Pamietam ze kompletnie wylaczylam wtedy swoj intelekt i krok po kroczku dostalam sie na druga strone rzeki. Teraz na sama mysl o tym zadaniu cierpnie mi skora. Wtedy musialam po prostu zdac sie na swoje cialo.
Zadanie na jutro - podczas praktykowania codziennej jogi wsluchaj sie, zauwaz sygnaly wysylane przez cialo. Poruszaj sie z predkoscia jaka komunikuje ci cialo a nie umysl. (Fajne zadanie bo jutro ide na zajecia tzw lagodnej jogi, wolnej i dokladnej, gdzie nauczyciel zacheca nas do indywidualnej eksploracji kazdej asany. Musze tylko pamietac o tym zadaniu - asany na tych zajeciach sa stosunkowo latwe.)
niedziela, 12 stycznia 2014
January 13
Asany w jodze mozna przetlumaczyc jako roznorakie pozycje i postawy medytacyjne . Sa asany siedzące, stojące jak i leżące. Asany maja nam na celu pomoc w znalezieniu wiekszej harmonii trzech naszych obszarow bycia - ducha, emocji i ciala. Bolace, niezadbane i zapomniane cialo wczesniej czy pozniej odbije sie na duchu i emocjach i odwrotnie- jesli nasza dusza jest obolala, to wczesniej czy pozniej poczujemy to w ciele ( np nerwice) Asany na poczatkowych zajeciach jogi wygladaja troche jak wolna gimnastyka, ale joga to zdecydowanie wiecej niz praca tylko z cialem. Pozycje w jodze ( asany) angazuja narządy ruchu ale joga to tez odpowiednie oddychanie ( pranayama) oraz medytacja (dhyana). Joga to jednak jeszcze cos wiecej niz te dwie godziny spedzone na macie w studiu. Asany, oddechy i medatycja maja nam pomoc w znalezieniu tej bardziej radosnej drogi zycia - zycia nieco wolniejszego, bardziej swiadomego, bardziej ekspansywnego, odwaznego i zaangazowanego. Kazdy czlowiek zupelnie inaczej przeniesie ta joge do swojego zycia. Joga dla kazdego czlowieka bedzie miala zupelnie inny wymiar.
Kiedy ja zaczynalam joge trzy lata temu - joga byla dla mnie czyms niezwykle irytujacym. Bylam weteranka przeroznych aerobikow - energicznych, szybkich i nie widzialam najmniejszego sensu w spedzeniu dlugiej chwili nad ustawieniem placow dloni w pozycji adho mukha svanasana ( pozycja psa z glowa w dol), czy tez ustawieniu stopy w pozycji virabhadrasana II ( pozycji wojownika). Dziwacznosc i niecodziennosc tych nazw byly tez czescia i egzotyki i mojego dyskomfortu. POzycja psa z glowa dol? Pozycja jaszczurki? Wielblada?
Te pozycje byly wolne, niewygodne a moje cialo niesamowicie sztywne. Jednak po godzinie zajec jogi czulam wielka i pozytywna, roznice w samopoczucia....
Obecnie asany sa bardziej osowojone, mniej egzotyczne, - kolejny krok to przeniesienie tej uwaznosci i swiadomosci rozwijanej na macie na zycie codzienne - i tutaj kazdy musi znalezc swoja droga, swoja perspektywe. . Moja ksiazeczka Rok z Joga koncentruje sie na odkrywaniu , eksploracji naszych emocji.
HONOR yourself as part of the Infinite.
Uczcij siebie jako czesc wiecznosci.
Samo-czesc, samo-chwala , egocentryzm zabieraja wiele przestrzeni i perspektywy z naszego zycia. Jednak jesli popatrzymy na siebie jako na ogniwo czegos wiekszego - pokolen ludzi przed nami i po nas; czesc natury nas otaczajacej, ogniwo rodzinne czy czesc spolecznosci - nasza perspektywa staje sie zdecydowanie bardziej przestrzenna, bardziej odpowiedzialna.
____________________________________
Kiedy ja zaczynalam joge trzy lata temu - joga byla dla mnie czyms niezwykle irytujacym. Bylam weteranka przeroznych aerobikow - energicznych, szybkich i nie widzialam najmniejszego sensu w spedzeniu dlugiej chwili nad ustawieniem placow dloni w pozycji adho mukha svanasana ( pozycja psa z glowa w dol), czy tez ustawieniu stopy w pozycji virabhadrasana II ( pozycji wojownika). Dziwacznosc i niecodziennosc tych nazw byly tez czescia i egzotyki i mojego dyskomfortu. POzycja psa z glowa dol? Pozycja jaszczurki? Wielblada?
Te pozycje byly wolne, niewygodne a moje cialo niesamowicie sztywne. Jednak po godzinie zajec jogi czulam wielka i pozytywna, roznice w samopoczucia....
Obecnie asany sa bardziej osowojone, mniej egzotyczne, - kolejny krok to przeniesienie tej uwaznosci i swiadomosci rozwijanej na macie na zycie codzienne - i tutaj kazdy musi znalezc swoja droga, swoja perspektywe. . Moja ksiazeczka Rok z Joga koncentruje sie na odkrywaniu , eksploracji naszych emocji.
______________________
HONOR yourself as part of the Infinite.
Uczcij siebie jako czesc wiecznosci.
Samo-czesc, samo-chwala , egocentryzm zabieraja wiele przestrzeni i perspektywy z naszego zycia. Jednak jesli popatrzymy na siebie jako na ogniwo czegos wiekszego - pokolen ludzi przed nami i po nas; czesc natury nas otaczajacej, ogniwo rodzinne czy czesc spolecznosci - nasza perspektywa staje sie zdecydowanie bardziej przestrzenna, bardziej odpowiedzialna.
Cwiczenie na jutro - zamknij oczy i zauwaz siebie jako czesc tego wszystkiego co jest wokol siebie, bez wzgkedu na to czy ci sie to podoba czy nie. Po prostu zaobserwuj...
____________________________________
środa, 1 stycznia 2014
It is 2014!
Dla wszystkich czytelnikow tego bloga najlepsze zyczenia noworoczne - milosci, zdrowia, wzrostu i stabilnosci materialnej.
Pare refleksji z 2013 roku na powitanie 2014.
Byl to bardzo intensywny dla mnie rok, ale byl to w pewnym sensie tez przelomowy. Kilka ostatnich lat zainwestowanych w prace nad swoimi emocjami, dusza i cialem zaczelo przynosic rezultaty. Rok 2013 uplynal mi na solidnej pracy zawodowej i duzej ilosci wyjazdow. Rzucialam sie na gleboko wode z publicznymi wystapieniami i bardzo porawilam swoje umiejetnosci w tej dziedzinie. Zainwestowalam czas w relacje z bliskimi mi ludzmi. Przeczytalam kilka doskonalych ksiazek. Odbylam kilka dobrych szkolen w zakresie zarzadzania. Za duzo pracowalam i czesto pedzilam na leb na szyje....Ale tez duzo kilometrow przebieglam nad moja rzeka, i raz po raz wracalam do jakiej-takiej rownowagi. Lapalam wiele srok za ogon...Zaczynalam i nie zawsze konczylam, mierzac zamiary na sily, ktorych czesto mi nie starczalo. Ale zylam, czulam, kochalam....Nabralam wielkiego apetytu na zycie.....
Ale chyba najwazniejszym osiagnieciem roku 2013 byl fakt ze dotarlam do bardzo pieknego miejsca w moim rozwoju duchowym....Dotarlam tam dwoma drogami, ktore nagle jakby sie spotkaly, polaczyly w jedna. W 2011-12 roku spedzilam duzo czasu z buddyzmem. Nauczylam sie technik medytacyjnym, zaczelam uprawiac joge- byly to latra olbrzymiego wyciszenia, obserwacji swoich mysli - nauczylam sie lepiej doceniac chwile obecna. Byly to lata spedzone z ksiazkami Pema Chodron (http://pemachodronfoundation.org/) i Thich Nhat Hanh (http://plumvillage.org/about/thich-nhat-hanh/).
W 2013 roku zaczelam tesknic za chrzescijanstwem. Obrzadami. Cyklicznoscia roku liturgicznego - mozna przeniesc kobiete z Krakowa do Waszyngtonu, ale niestety Krakowa nie da sie z jej serca wyrzucic. Prawda taka jest, ze od malego dzuiecka czulam gleboka potrzebe czegos Wiekszego, i znajdowalam to w tych pieknych krakowskich kosciolach, ktore mnie otaczaly. Ta energia pokolen ludzi wspolnie sie modlacych, tradycja....Pamietam ze wracajac ze szkoly czesto wchodzilam do tych kosciolow - po prostu tam posiedziec....Medytacje, kontemplacja...nienazwane, ale przezywane.....
Zaczelam bardziej regularnie chodzic do mojego parafialnego kosciola episkopalnego o ktorym wczesniej juz pisalam . I nagle odkrylam prace Markusa Borga, profesora teologii w Oregon State University... Click, click - nagle sie zorientowalam ze te moje dwie drogi mialy tak gleboki sens. Ze miedzy tymi moimi dwoma drogami nie ma najmniejszego konfliktu, wrecz przeciwnie, one sie bardzo uzupelniaja.
Wg slow Marcusa Borga:
“The Christian life is not about pleasing God the finger-shaker and judge. It is not about believing now or being good now for the sake of heaven later. It is about entering a relationship in the present that begins to change everything now. Spirituality is about this process: the opening of the heart to the God who is already here.”
― Marcus J. Borg, The God We Never Knew: Beyond Dogmatic Religion To A More Authenthic Contemporary Faith
Zycie chrzescijanina nie ma na celu zaspokoic Boga machajacego z gory na nas palcem i oceniajacym nas. Zycie chrzescijanina nie polega na tym aby wierzyc lub byc dobrym po to aby odebrac swoja nagrode po smierci. Zycie chrzescianina polega na otwarciu swojego serca na Boga ktory jest tutaj i teraz. W tym momencie.
I kolejny cytat -
“Christianity's goal is not escape from this world. It loves this world and seeks to change it for the better.”
― Marcus J. Borg, Speaking Christian: Why Christian Words Have Lost Their Meaning and Power - And How They Can Be Restored
Chrzescijanstwo nie ma byc ucieczka od swiata. Chrzescijanstwo powinno dazyc do zmian czyniacych swiat wokol nas lepszym.
Niewatpliwie w roku 2014 przeczytam wiecej ksiazek Marcusa Borga, ale mysle ze w moj rozwoj duchowy nie bedzie wlaczony juz tak bardzo intelekt - te moje sciezki, sciezynki pelne poszukiwan, watpliwosci, ciemnosci, jakby zeszly sie w jedna szeroka droge. Tak jak podczas mojej ostatniej podrozy z Colorado do Nebraski gdzie zgubilam sie na gorskich drogach i utknelam w kompletnie mi nie znanym miejscu. Droga ktora jechalam nagle okazala sie byc zamknieta z powodu silnych wiatrow, ktore doslownie rzucaly moim malym samochodem.
Musialam zatrzymac sie w przydroznym hotelu i rozpoczac moja podroz od nowa. Wyjechalam o czwartej nad ranem, wciaz w glebokich ciemnosciach i moj GPS zaczal prowadzic mnie jakimis waskimi, bocznymi malymi drogami a telefon nie dzialal. Nie mialam wyjscia tylko jechac do przodu i zaufac ze ten GPS wie co robi ( obiecuje, solennie obiecuje, ze znajde instrukcje i zaktualizuje te mapy bo nie robilam tego od kilku lat!) i ze te drogi mnie doprawadza do celu. Te waskie drogi stawaly sie coraz szersze - dwa razy gdzies po drodze sie zagubilam, ale zawrocilami i jechalam dalej. Tylko od czasu do czasu mijalu mnie wielkie ciezarowki, ale przez wiekszosc czasu bylam calkowicie sama, z dala od jakichkolwiek domow.
I w koncu znalazlam sie na szerokiej autostradzie z wyraznym drogowskazem w kierunku miasta w Nebrasce do ktorego jechalam. I na tej autostradzie zobaczylam najpieknijszy wschod slonca. Zatrzymalam sie tam na kawe i na sniadanie - czulam jak opadaja ze mnie napiecie i nerwy - bylam przepelniona radoscia, wdziecznoscia i spokojem....Nigdy nie zapomne tego sniadania w przdroznym McDonaldzie i smaku tej kawy... Rozmowy z lokalnymi, bardzo przyjaznymi ludzmi....Jak bardzo bylam wdzieczna za tych ludzi....
W takim nastroju wkraczam w rok 2014 ...Wiem juz teraz ze zycia nie da sie poukladac i zorganizowac noworocznymi postanowieniami. Niemniej jednak spedzilam dzisiaj pare godzin programujac nieco ten moj GPS w intencje- nie mam watpliwosci ze nie raz stane, zabladze, ale mam wielka nadzieje ze w roku 2014 bede miala wiare i odwage do pracy nad swoimi nawykami i zamierzeniami. Ze bedzie w tym roku duzo pieknych wschodow slonca, zapachu kawy i rozmow z ludzmi.
Bedac w Portland w tym roku, kupilam malenka ksiazeczke pt - Rok Zycia z Joga. Jodze zawdzieczam tak duzo - byl to poczatek mojego zdrowienia fizycznego, i w roku 2014 chcialabym wiecej czasu spedzic poglebiajac moja prace i z cialem i z duchem za pomoca jogi. Bardzo chcialabym w 2015 roku zapisac sie na kurs nauczycieli jogi - wiec bede odkladac na to fundusze, gdyz jest to raczej kosztowna sprawa. Bede chciala poswiecic troche czasu jodze na tym blogu - wg mnie joga i chrzescijanstwo absolutnie sie uzupelniaja; joga wg mnie jest wlaczeniem ciala w relacje z Bogiem, Cialo, w Sredniowieczu zepchniete w kat grzechu - w traduji chrzescijanksiej zostalo tak bardzo zaniedbane.
Filozofia jogi nie rozgranicza pomiędzy ciałem, intelektem, a duchem. Tylko pełna harmonia w funkcjonowaniu tych trzech obszarow zapewni nam optymalne zdrowie. Współczesna badania naukowe coraz czesciej dowodza że zle funkcjonujace ciało bardzo wplywa na naszego ducha i odwrotnie- nie-zadbane emocje, zakopana dusza znajcie swoje odzwierciedlenie w kiepskim funkcjonowaniu naszego ciała. Asany (pozycje w jodze) nie są więc jedynie gimnastyką- to system cwiczen mających poprzez pracę nad swoim cialem i oddechem wplywac na nasza strone duchowa, pomoc nam sie otworzyc na Boga , jakkolwieg go rozumiemy....
Joga , zdrowie i chwilki codzienne bedza ogolnym tematami na blogu w roku 2014. Mam nadzieje ze bedzie to lzejszy blog....
Subskrybuj:
Posty (Atom)
NOWY ROK 2021 - czego dowiedzialam sie w roku 2020?
Ze mojemu , prawie 30 -letniemu malzenstwu potrzeba bylo tego czasu spedzonego w domu, ktory wzmocnil nasza przyjazn. I ze zaloba bardzo b...
-
. Without silence, it is hard to truly hear, to truly listen to God’s voice – to hear God speaking God’s “first language.” -Br. Geof...
-
W zeszlym tygodniu wysluchalam wirtualnego wykladu na temat wyrobienia i utrzymania zdrowych nawykow - zadanie nie tak latwe dla mozgu z A...