środa, 23 maja 2012

Dzien 145

 Jakis czas temu ktos powiedzial mi ze nasze pragnienia powinny byc naszym kompasem. Zgadzam sie z tym. Ale tylko wtedy jesli sa to pragnienia narodzone z ciszy, z prawdziwego kontaktu ze soba. Bo w moim zyciu te pragnienia predzej czy pozniej sie spelniaja. Dlatego jest tak wazne o to dbanie z samym soba. Medytacja, dlugie spacery, codzienna refleksja - to tak wazne, a czasem tak ciezko wygospodarowac na to czas.Czytam teraz malutka ksiazeczke Deepaka Chopry "The Seven Spiritual Laws of Success". zadziwiajace, bo tyle w tej ksiazeczce moich przemyslen - co swiadczy ze wiele prawd jest po prostu uniwersalnych. Koniecznosc praktykowania ciszy. Nawet w jezyku polskim brzmi to slicznie.

wtorek, 22 maja 2012

Dzien 143

Piekne zajecia z jogi wczoraj. Coraz wiecej w moim zyciu spojnosci, niezwyklych zbieglow okolicznosci, ktore zbiegami okolicznosci nie sa, ale po prostu moja droga, ktora wreszcie widze dzieki praktyce uwaznosci. Oto jeden z przykladow. lata temu kiedy moje demony i ego bardzo mna targaly, uswiadomilam sobie ze czego tak naprawde w swoim zyciu potrzebuje to tej ciszy w sobie, poczucia celowosci, i spkoju. I tak myslac o tym wrzycialam do Googla dwa slowa moving into stilness...

 To chyba byl cytat z jakiegos wiersza, ktory chcialam w calosci przeczytac....

Wyszukiwarka wyrzucila tytul : Yoga - The Spirit and Practice of Moving Into Stillness , Ericha Schiffmanna.
Kupilam ta ksiazke, bo zachecilo mnie wprowadzenie - ksiazke przeczytalam, i tak zaczela sie moja przygoda z joga. Ostatnio, przez przypadek trafilam do zajecia do nowej instruktorki, i natychmiast poczulam, ze trafilam na niesamowicie bratnia dusza. I zaczelam do niej regularnie chodzic. Zaczelysmy rozmawiac. Potem zerknelam na strone internetowa Claudii - ona byla wlasnie studentka Erich Schiffmanna w Kalifornii. Zbieg okolicznosci? Moze? Dla mnie droga, zamkniete kolo.


niedziela, 20 maja 2012

Dzien 141

Zapetlilam sie bardzo ostatnio - znow dlugie godziny w pracy. Ciekawy  projekt - wydalismy przesliczna ksiazke kucharska ale ja zgubilam swoja rutyne, rytm dnia - dlugie godziny przed komputerem w pracy, dlugie dojazdy - potem udaje jeszcze wcisnac mi sie zajecia jogi, czasem jakis bieg, ale zdecydowanie wypadlam z mojego rytmu i rutyny uwaznosci. A moze te kilka lat stresu w pracy zaowocowala tym zmeczeniem, zniecheceniem teraz kiedy wszystko nagle wyciszylo sie.  Teraz sobie dopiero zdaje sprawe, jak trudno mi sie pracoalo w zespole, w ktorym jeden z pracownikow byl tak bardzo trudny, ile energii emocjonalnej szlo w te osobiste dramaty.


Patrzac w tyl - tak bardzo dobrze robily mi te poranki, kiedy spedzilam trzydzisci minut rano pioszac tutaj regularnie te refleksje. Ta energia tych mysli towarzyszyla mi potem przez caly dzien. Sprobuje czegos nowego - spakuje swoj treningowy stroj w torbe i sprobuje biegac w ciagu dnia. Mamy w pracy prysznice, miejsce do przebrania sie. Bedzie to wymagalo dyscypliny, dobrego planowania ale moze mi to dramatycznie poprawic popludniowa prace.

Wczoraj bylismy w Amerykanskim Instytucie Filmowym na swietnym filmie pt  The Best Exotic Maragold Hotel. uroczy film o brytyjskich emerytach, ktorzy decyduja na zamieszkanie w hotelu w Indiach, ktory jest reklamowany jako swiezo wyremontowany , pelen atrakcji kurort. Rzeczywistosc okazuje sie calkiem inna - starsi Brytyjczycy musza odnalesc sie w tej nowej rzeczywistosci, i faktycznie po poczatkowych trudnosciach, okazuje sie ze zaczynaja zyc pelna piersia - w kraju tak kompletnie innym od ich ojczyzny. Musza sobie poradzic ze swoimi uprzedzeniami, demonami - i znalezc w sobie sile do kompletnie nowego zycia. Uroczy, dowcipny i inteligentny film.Judy Dench mimo swoich 77 lata odegrala kolejna swietna role.

Ben skonczyl pierwszy rok studiow - przeszedl przez niego jak burza. tak sie ciesze ze jest zadowolony, i bardzo lubi to co robi. Jeszce pare tygodni w domu i wyrusza na zasluzone wakacje do Europy. A my w przyszlym roku jedziemy do Kuby do Cincinnati - po raz pierwszy zobaczymy ich malenka coreczke. Juz nie moge sie doczekac! 

piątek, 4 maja 2012

Dzien 135

Nadszedl czas abym przyjrzala sie glebiej moim przyjazniom. Czy ja jestem dobra przyjaciolka? Czy przyjaznie ktore mam sluza mi tak jak powinny?

Zestaw pytan:

  • Ktore przyjaznie nie do konca wspieraja moj wzrost? Czy zaprzyjazniona osoba dba o mnie w tym samym stopniu co ja o nia? Czy ja dbam o zaprzyjazniona osoba w tym samym stopniu co dbam o siebie?
  • Czy we wszystkich moich przyjazniach czuje sie bezpiecznie i jestem akceptowana bezwarunkowo? 
  • Czy moi przyjaciele wspieraja mnie i ciesza sie z moich sukcesow? 
  • Czy moze moi przyjaciele sa zazdrosni, gdy cos dobrego wydarzy sie w moim zyciu?
  • Czy zadaja pytania, interesuja sie moim zyciem, czy przyjazn sluzy im tylko do opowiadaia o sobie?
  • Czy sa krytyczni w stosunku do mnie? Czy poprawiaja swoje poczucie wartosci porownujac sie ze mna, wchodzac ze mna w wyscigi?
  • Czy uwazaja ze musze sie zmienic?
 To zadanie na dzis.

czwartek, 3 maja 2012

Dzien 134 (czwartek)

How people treat you is their karma; how you react is yours. ”
  Dr. Wayne Dyer

Wczoraj zachowalam wzgledny spokoj oceanu - ale nie ma nic zlego co by na dobre nie wyszlo. Pietnascie miesiecy temu obrazilam caly nasz dzial stron internetowych, proszac o pozwolenie na zatrudnienie zewnetrznej firmy do realizacji jednej ze stron internetowych. To byla wielka obraza majestatu. Wielka. Kilka spotkan, zimne ramiona ( jak to mowia Amerykanie - cold shoulders). Obietnice wspanialego  portalu. Mamy maj - kilkadziesiat stron czekajacych na swoje miejsce na internecie, a strony nie ma. Ale nauczylam sie cierpliwosci i dyplomacji - nie ja bede toczyc walke teraz, bedzie to sprawa na wyzszym szczeblu. Troche mi sie fale spokoju burzyly, jak czulam ze moj cenny czas jest bezlitosnie marnowany podczas spotkania podazajacego donikad, ale jak mawia moja instruktorka jogi, ten wlasnie czas kiedy wydaje nam sie ze jest calkowicie zmarnowany ( kolejka, czerwone swiatlo, bezproduktywne spotkanie.) jest absolutnie bezcenny dla nas.  Wtedy wlasnie mozna wlaczyc swoja uwaznosc i ciekawosc, i dac szanse temu pozornie bezsensownemu momentowi stac sie naszym nauczycielem. I kiedy sie zaprzyjaznilam z tym nieciekawym momentem, wrocilam do swojego oddechu - zorientowalam sie ze ja przeciez moge wplynac na ten projekt od tylu. Zatrudnic dla siebie konsultanta, ktorzy zaproponuja jak powinna wygladac ta strona.....Ha, potega ciszy zapracowala. Ten projekt bedzie testem mojej ciszy....Myslac o tej calej sytuacji, jak latwo byloby rozognic to wszystko i starac sie udowodnic swoja racje tutaj. Wdac sie. Ale kosztowaloby to mnie tyle cennej energii, ktora zainwestowana bylaby w obronie swojego ego.

Dzisiaj dlugi bieg.

Nieustanna wdziecznosc za tych dwoch najblizszych mezczyzn w moim zyciu. Meza i syna. Ben robi sie taki podobny do swojego ojca. Stali sie ostatnio nierozlaczni.

Znow trudny dzien w pracy - intencja na dzisiaj jest skupienie i precyzja.





środa, 2 maja 2012

Dzien 133 (Sroda)

 Moja szefowa w pracy jest dla mnie czesto inpiracja. Mlodsza ode mnie, niezwykle elegancka, biega maratony, a przede wszystkim zawsze spokojna i zorganizowana. Reprezentuje soba wszystko, co chcialabym widziec u siebie. Nie zawsze jednak byla dla mnie inspiracja. Bylo okres ze wydawalo mi sie ze jej nie lubie. W mojej pracy, gdzie prawie wszyscy sa zaprzyjaznieni, ona trzymala dystans. Bez wzgledu co sie dzialo wokol nas, ona byla spokojna i zrownowazona. Wszystko miala zaplanowane, nic nie dzialo sie na ostatnia chwile. Na odpowiedz od niej czekalam czasem kilka dni w sprawie, ktora wydawal mi sie nie cierpiaca zwloki. Niegdy nie zaoferowala mi swojej pomocy - bylam kompletnie nowa w tym programie,  po raz pierwszy na stanowisku kierowniczym ( ona tez) i musialam sama utrzymac sie bardzo buzliwych falach. Prawdziwa szkola zycia. Twarda.

Teraz po czterech latach wspolnej pracy wywiazala sie miedzy nami gleboka nic ufnosci. Z odleglosci wspieramy sie nawzajem. Ja informuja o wszystkim, o czym ona powinna wiedziec, ona praktycznie do niczego mi sie nie wtraca. Wchodzac do jej pokoju czuje sie w nim atmosfere spokoju. Czesto pracuje za zamknietymi drzwiami. U mnie ten wewnetrzny spokoj musi byc swiadomie narzucony. Lubie swoj spontaniczny, serdeczny i nieco impulsywny charakter. Jest moj. Ale nie lubie kiedy sila napedowa dla mnie jest "zdazenie ze wszystkim za wszelka cene", lek i niepokoj. Dni jak ten dzisiaj, kiedy wracam do pracy po urlopie czesto moga wlasnie przeksztalcic sie w taka lawine stresu. Dlatego intencja na dzisiaj jest spokoj wewnetrzny. Cisza w sobie. Bede glebia oceanu, cisza wewnetrzna, mimo burzy na zewnatrz. Wiem, doswiadczylam tego juz tyle razy, ze jesli zachowam w sobie ta cisze, wszystko na zewnatrz takze zaczyna sie uciszac. Moj spokoj wewnetrzny uspakaja innych. Stres, lek, niepokoj wkrada sie do mojego wnetrza wtedy, kiedy zaczynam opuszczac moje tutaj i teraz - mysl ucieka do przyszlosci, czesto nieokreslonej, ale z konsekwencjami nie-skonczonego projektu, lub zawalonego terminu. Ile razy mi sie to zdarzylo? Zero. Zazwyczaj doskonale radzimy sobie z ta obecna chwila, trudniej jednak zmierzyc sie z nieokreslona przyszloscia w naszych myslach.

Be the peace and harmony you desire. You cannot get it from anything or anyone else.
Dr. Wayne Dyer.










wtorek, 1 maja 2012

Dzien 132

Nie wiem gdzie uciekl mi caly kwiecien. Byl to miesiac terminow w pracy i bardzo dlugich godzin przy komputerze w pracy i absolutnej niecheci do otwierania komputera w domu, stad przerwy na tym blogu. Efektem tego wysilku bedzie przesliczna chemiczna ksiazka kucharska, cudownie ilustrowana przez zaprzyjazniona pare grafikow. Projekt, ktory mial byc mala broszurka, rozrosl sie do 100 stron, i miesiaca bardzo intensywnej pracy. Mam dobre przeczucia co do tej ksiazeczki - jest po prostu sliczna, i caly ten projekt mimo swojej intensywnosci mial taka dobra karme! Jestem wdzieczna za caly zespol ktory tak intensywnie i z oddaniem pracowal nad ta ksiazka, ktora jak sie bedzie sprzedawala dobrze to zasili szkolne kluby chemiczne - program z ktorego korzysta tak wielu nauczycieli tutaj.

Kwiecien minal nam tez pod haslem prac ogrodowych, oraz poczatku mojej alergicznej reakcji na waszngtonskie pylki kwiatowe. Waszyngton jest jednym z najbardziej zapylonych miast w USA - to piekne zielone miasto kwitnacych azalii ale niestety za to piekno placi sie cene - zalzawione oczy, spuchniete gardlo, zatkane uszy. Podobno nawet ci ktorzy nie miaja alergii, wczesniej czy pozniej zaczynaja sie uczulac na te pylki. Mnie dopadlo to pozniej - po 22 latach.

Kwiecien byl slabym miesiacem dbalosci o siebie - ale
  • juz od dwoch tygodni nie jem cukru. Pierwsze dni byly okrutne. Mysle ze te " slodki zab" to sprawa genetyczna. Moj sp tata tez walczyl przez lata z tym nalogiem.
  • wrocilam do treningow biegowych i zapisalam sie na oficjalny 5K ( dzieki kolezance, ktora tez bedzie w nim uczestniczyc - dzieki wielkie!)
  • w miare regularnie uczestniczylam w jodze
  • klub ksiazkowy zalozony w styczniu kontynuuje swoje spotkania
Mam wielka nadzieje powrocic do regularnego blogowania.

_______________________________

Moj krotki urlop dobiega konca.Przede wszystkim wyspalam sie. Mialm dwa dlugie biegi - nie jest to kondyncja jaka mialam w marcu, ale idzie ku lepszemu. Zastanawiam sie gdzie zaczela sie moja spirala nieregularnosci w kwietni, i doszokuje sie ze byly to dlugie godziny przed komputerem w pracy ktore spowodowaly wiele bezsenych nocy, no i fizyczne zmeczenie. Bedac zmeczona nie mialam sily sie ruszac, nie ruszajac sie slabo spalam.

A wiec cel na maj:
  • codziennie godzina ruchu
  • powrot do uwaznosci
  • conajmnie 8 godzin snu
W maju pracuje tylko w jeden weekend, wiec powinnam zrealizowac swoj plan.

Find Your Purpose

If you want to find your true purpose in life, know this for certain: Your purpose will only be found in service to others, and in being connected to something far greater than your body/mind/ego.

Dr. Wayne Dyer

 
 

 

 

NOWY ROK 2021 - czego dowiedzialam sie w roku 2020?

  Ze mojemu , prawie 30 -letniemu malzenstwu potrzeba bylo tego czasu spedzonego w domu, ktory wzmocnil nasza przyjazn. I ze zaloba bardzo b...