niedziela, 3 stycznia 2021

NOWY ROK 2021 - czego dowiedzialam sie w roku 2020?

 

Ze mojemu , prawie 30 -letniemu malzenstwu potrzeba bylo tego czasu spedzonego w domu, ktory wzmocnil nasza przyjazn. I ze zaloba bardzo boli ale mozna aktywnie dbac o nia zeby nie przerodziła się w autodestrukcje. Ze jestem wielka szczęściara w zyciu mając tak kochanych i bliskich ludzi i tu i w Polsce. Ze bardzo lubie moja praca i spolecznosc z którą pracuje. Ze zycie po tej diagnozie ADHD zdecydowanie mi sie poprawiło bo lepiej rozumiem limitacje i silne strony mojego mózgu. Ze zdrowie to olbrzymia rzecz, i że trzeba o siebie dbac.Ze ta amerykańska demokracja kuleje ale poradziła sobie z Trumpem. Ze mimo ze jestem oporna emigrantka to moje korzenie tutaj przebiły sie przez te skały niechęci do emigracji i czuje sie tutaj juz zakorzeniona na tyle ze inwestuje i materialnie i emocjonalnie w ten moj dom, ktory kiedys mial byc tylko przystankiem a teraz bardziej jest przystania. I ze wyobrażam sobie życie gdzie czesc czasu spędzam tu i czesc czasu tam.


Z moim bratem zgodzilismy sie ze i dla Niego i dla mnie byl to naprawde dobry rok za ktrory losowi jestem wdzieczna. Zwolnilam, zaczelam spac, praca przynosi mi satysfakcje, zaczynam miec plany na przyszlosc ( byl okres ze czulam ze nic mnie juz dobrego nie spotka). Niech ten rok 2021 bedzie dobrym, zdrowym rokiem, pelnym milosci !



wtorek, 4 sierpnia 2020

Ze starego blogu o odchudzaniu....


Przejrzalam dzisiaj moje stare blogi - (jak na osobe z ADHD kochajaca nowe projekty, ale nie bardzo lubiaca je konczyc mam ich kilka - hahaha) i tutaj wpis sprzed dwoch lat, tuz po operacji Grzegorza:

Juz jakis czas temu zdalam sobie sprawe ze jesli chce solidnie zabrac sie za swoje zdrowie to musze zmienic prace, musze zredukowac ilosc wyjazdow sluzbowych, musze zmienic swoje priorytety Gleboko wierze ze jesli zyjemy z glebsza intencja, uwaznie, jesli pielegnujemy kontakt ze soba to Wszechswiat otwiera nam kolejne drzwi, podpowiada, komunikuje sie - ta diagnoza G. to bylo przypomnienie o tym co tak naprawde w zyciu jest najwazniejsze. Praca zmieniona, rak wyleczony, teraz moja kolej.

Wiec odkurzam Cie moj zaniedbany blogu. Nie jestem na poczatku drogi bo wprowadzilismy wiele juz dobrych zmian. Od jakiegos czasu w moim kolorowym zeszycie sledze jak idzie mi praca nad wyrabianiem nowch nawykow zdrowotnych. Do tych naleza:

  • Poranny rytual ( poswiece temu osoban notke)
  • Posilki o ustalonej porze ( zapominam w pracy o jedzeniu, potem wiezorami nie moge opanowac wilczego glodu) 
  • Woda (nie mam nawyku picia wody)
  • Witaminy i supplementy 
  • Regularny ruch
  • Yoga
Od jakiegosc czasu w weekendy planujemy i gotujemy wiekszosc posilki na caly tydzien - Grzegorz i ja jestesmy bardzo zgodnym i radosna para w kuchni i to wspolne gotowanie stalo sie jedna z naszych wspolnych pasji. Mysle, ze to zycie po raku okaze sie niezwykle ciekawym etapem naszego zwiazku, bo czujemy sie jakbysmy dostali nowy i drogocenny prezent ktorego nie mozemy zmarnowac. 

No coz okazalo sie ze mimo tak glebokiej intencji, nie mialam mozliwosci aby skupic sie na swoim zdrowiu, bo wkrotce po tej mojej notce zachorowala moja mama, i zaczely sie czeste podroze do Polski i olbrzymi stres. Jednak ta intencja zyla we mnie, dojrzewala, pomalenku sie realizowala ...I wlasciwie tylko ten poranny rytual jeszcze troszke kuleje - wszystko inne krok po kroczku wprowadzilam ... Jak bardzo ta praca wlozona w moj rozwoj przynosi mi teraz owoce. 

Gdzies przeczytalam i sobie zanotowalam taka mysl:

The truth is: Darkness draws out our deep-down depths. Darkness is womb, is seed underground. Darkness is where birthing begins, incubator of unseen stirring, essential and fundamental growing.

Sprobuje to przetlumaczyc:

Prawda jest taka ze te najtrudniejsze okresy zmuszaja  nas czesto do zajrzenia  wewnatrz, tak bardzo, bardzo gleboko w nas samych. Te nasze osobiste ciemnosci to jest to czesto brdzo urodzajna gleba, miejsce duzej aczkolwiek niewidzialnej aktywnosci, miejsce narodzin gdzie  cos  nowego zaczyna sie budzic, cs co daje nam sile do zmian i wzrostu.


Teraz czas na pielegnacje tych wielu nowych pedow,  ktore rwa sie teraz do slonca....




niedziela, 2 sierpnia 2020

Nowy miesiac - nowe osobiste wyzwania!

Lipiec byl dobrym dla mnie miesiacem - podjelam wyzwanie przebiegania/przemaszerowania 50 mil (ok 80 km) po okolicznych szlakach - przebieglam/przemaszerowalam okolo 60 mil 
(ok. 96 km). Byla to lokalna impreza, mielismy swoja wirtualna spolecznosc, energia tej akcji byla fantastyczna, przy okazji zebralismy dosc pokazna sume na lokalne organizacje charytatywne. Zdobylam bardzo ladny medal i fajna koszulke. 

Niestety, juz pod koniec miesiaca zaczelo mnie bolec sciegno Achillesa, stopa i troche kolano,  wiec w sierpniu przerywam bieganie i bede chciala sie wzmocnic tak aby moze znow we wrzesniu powrocic na te moje szlaki. 


 Postanowilam ze sierpien  bedzie moim miesiacem ogrodowym. (Halo ADHD mozg - dostajesz cos nowego ale tez jest plan i porzadek. Jesli wywiazesz sie z zobowiazania  w 80% to dostaniesz w nagrode TE BUTY:)



Bede starala sie wstawac wczesnie i spedzac moje pierwsze dwie godziny  w ogrodzie, ktory jest szalenie zaniedbany. Poza tym piec dni temu rozpoczelam tzw intermittent fasting (przeywany post) 

Kiedy tak wracam pamiecia do okresu kiedy nie mialam problemu z otyloscia to przypomina sobie ze moim ostatnim posilkiem zazwyczaj byl obiad, potem juz jakies jablko, czy tez szklanka mleka i bylo wiadome ze na noc nie je sie duzej bo sie gorzej spi. Niestety w tym pelnym pospiechu USA ten rytm calkowicie mi sie zagubil - ba wrecz odwrocil i najwieksze posilki jadlam miedzy 16-23. Tutaj  artykul ktory wyjasnia ze przerywany post nie jest jakims panaceum na pozbycie sie otylosci, ale moze pomoc w ustabilizowaniu mechanizmu insulinowego. U mnie rozwiazuje to tez  problem tego wieczornego myslenia - "cos bym zjadla", wprowadza lepszy rytm moich posilkow. Nie jest to straszliwe trudne - ucze sie rozpoznawac  uczucie glodu , czuje jak przechodzi - bardzo dobre cwiczenie dla mojego impulsywnego mozgu. 

Tutaj moje dumne zdjecie lipcowe - MISSION ACCOMPLISHED ( wraz z kolejnym 2 kg  do tylu!- jest to doskonale tempo, bowiem dluzszy czas dochodzenia do zdrowej wagi pomoze mi wyrobic mi nowe nawyki.)

 


ADHD a otylosc:



Jednym z możliwych wyjaśnień jest, według naukowców, to, że skłonność do impulsywnych zachowań, która charakteryzuje ADHD, może jednocześnie sprzyjać komulsywnemu, emocjonalnemu objadaniu sie. 

Dodatkowo zarówno ADHD, jak i otyłość mają związek z niższym poziomem dopaminy w mózgu, co oznacza, że zaburzone zostaje funkcjonowanie układu nagrody odpowiedzialnego za motywację i kontrolę zachowania.



wtorek, 28 lipca 2020

Koncowka lipca

Moje lekkie uzaleznienie od tematow zwiazanych z samo-pomoca, wzrastaniem, samodoskonaleniem spowodowaly ze jestem bombardowana ofertami przeroznych programow ktore pomoga mi ....ha pomoga mi na wszystko:). Dadza nowe zycie, wskaza idealna droge. odchudza o milion kilogramow, zrobia ze mna biegaczke.  HA HA HA. 

Po wielu latach wrocilam do przestrzeni blogowej i stwierdzilam ze wiele zaprzyjaznionych blogow juz nie istnieje, inne zamienily sie w biznesy. Tyle osob zostalo trenarami od rozwiju osobistego, wydalo ksiazki, zarabiaja na tych blogach. Wiele osob wykorzystalo to nowe okno mozliwosci kiedy ten ruch samopieki, samorozwoju zaczynal sie rodzic. Studia w ktorych praktykuje sie mindfulness czy tez joge to tutaj w USA jakby nowe koscioly - ludzie odchodza od tradycyjnych religii ale tworza czy tez szukaja miejsc gdzie mozna sie zatrzymac, wyciszyc, zlapac kontakt z czyms wiekszym niz nasza materialna rzeczywistosc. 

A w miedzyczasie swiat zrobil sie tak bardzo skomplikowany, nic wlasciwie nie jest juz biale lub czarne, zyjemy w swiecie gdzie zalewani jestesmy byle jak informacja, ludzie nie "wierza" w nauke, coraz wiecej naszych relacji ma miejsce w swiecie wirtualnym. Swiat nabral odcieni szarosci i mysle ze chyba teraz bardziej niz kiedys trzeba sie starac o te momenty kiedy to lapiemy glebszy  kontakt ze soba, ze swoimi wartosciami, szukamy glebszych relacji z ludzmi, uwazniej sluchamy bez  formulowania  natychmiastowej podswiadomej reakcji.

Duzo teraz w mnie pracy u nas dyskusji na temat tzw. unconscious bias, ktore  nie ma dobrego tlumaczenia w jezyku polskiego - moze najblizsze tlumaczenie to jest "nieswiadoma kategoryzacja" - nas mozg tak wlasnie radzi sobie z nowa informacja. To w zwiazku z tym ze okazuje sie ze nasze najwieksze towarzystwo naukowe wciaz ma wiele do zrobienia jesli naprawde chcemy byc ANTYRASISTA. ( Nie byc rasista to jest za malo w obecnych czasac gdy w USA systemowy rasism jest tak bardzo gleboko zakorzeniony i wciaz ma sie bardzo dobrze.) 

Kazdy z nas bias..  reakcja naszego mozgu nowe doswiadczenie, jest szybka kategoryzacja.  Podswiadomie szukamy wczesniejszej informacji  z naszej wewnetrznej bazy doświadczeń tworzonej przez zasłyszane historie, obejrzanych filmy, czesto szcoatkowe i nieobiektywne informacje i w ułamku sekundy  kwalifikujemy   to doswiadczenie do jakiejś konkretnej kategorii. 

Jest to ewolucyjnie wyksztalcony mechanizm - podczas niebezpieczenej sytuacji nie ma czasu na analize, jesli stajemy w twarz z niebezpieczenstwem musimy reagowac natychmiast ( widzisz grozne zwierze - uciekaj!!!). Ale tak czesto te osobiste  "biasy" utrzymuja nas w tych gleboko zakorzenionych przekonaniach, buduja mury miedzy ludzmi, nie pozwalaja nam dotrzec do glebszej prawdy. A najgorsze jest to ze w dobie obecnego natloku informacji podswiadomie szukamy opinii, informacji ktore zgadzaja sie z tym co myslimy. 

W ramach jednego ze szkolen, zwiazanych z tzw. racial bias musielismy zrobic ten test. Interesujace, ze wyszlo mi ze mam malutka preferencje w stosunku do czarnych dzieci. Mysle ze nie jest obiektywny rezultat, gdyz moj ADHD mozg nie pozwolil mi zrobic tego testu automatycznie i szybko, zanim kliknelam na wlasciwa odpowiedz musioalam chwilke pomyslec. I tak sobie mysle, poniewaz od wielu lat wiem ze nie zawsze moge ufac mojej automatycznej reakcji, ze pracuje nad tym aby byc swiadoma swojej kompulsywnosci, ze czesto juz udaje mi sie wprowadzic pauze pomiedzy bodzcem a rekacja, mysle ze jest to moja przewaga jesli chodzi o ten bias. 

Ostanio duzo tez mysle w kontekscie tego jak bardzo ta troche niechciana emigracja zmusila mnie do zweryfikowania wielu moich osobistych "prawd". To troche jak wyrzucanie takich super wygodnych butow w ktorych bylo na tak wygodnie, a ktore nagle staly sie za ciasne, lub nieodpowiednie do obecnej drogi. Teraz kiedy juz te emigracyjne buty staly sie wygodniejsze, widze ze musze zmierzyc z kolejnymi przekonaniami. To dobre procesy. Moze nie zawsze wygodne,  czesto  przykre ale tak bardzo potrzebne.
 




wtorek, 14 lipca 2020

Pandemia

Tak dobrze zdaje sobie sprawe z mojej bardzo uprzywilejowanej sytuacji w czasie tej pandemii. Mam bardzo ciekawa, stabilna  prace, czy pracuje z biura czy z domu to w sumie nie ma roznicy, mieszkam w pieknym miejscu wsrod pieknej przyrody, gdzie wczesnym rankiem moge sobe maszerowac i podziwiac wschody slonca. Tak bardzo jestem za to wdzieczna.

Tuz przed pandemia mielismy z Grzegorzem zarezerwowany wyjazd na warsztaty/rekolecje jogowe - byl to nasz prezent urodzinowy. Oczywiscie te warsztaty zostaly odwolane, tak jak zostaly odwolane inne konferencje i wyjazdy. Mialam mieszane uczucia - plany letnie byly ciekawe - mialam byc w pieknych miejscach - San Francisco, Seattle, Oregon -  ale kiedy juz pogodzilam sie z mysla ze zycie nasze zwolni sie na dluzszy okres, zorientowalam sie ze bedzie to w pewnym sensie wyjatkowy rok.  Rok 2020 zaczelam z intencja wprowadzenia minimalizmu - wyrzucania niesluzacej mi materii, robienie przestrzeni, porzadkowania - nie spodziewalam sie ze Wszechswiat  przyjdzie mi z pomoca i az tak bardzo zwolni moje zycie.

Katrina tak pieknie pisze o tym skomplikowanym czasie pelnym malych, niby tak zwyklych a jak bardzo cennych przemijajacych momentow, ktore w tym wolniejszym czasie mozemy celebrowac. Moze dlatego tez te rozdzierajace wspomnienia z ostatnich miesiecy zycia mojej mamy nieco zlagodnialy, ze coraz wiecej nocy bardziej przespanych, i coraz dluzsze okresy bez lez.


Niedawno do mojej skrzynki emailowej przyszedl ten wiersz. Wiem, ze dla wielu ludzi ta pandemia to pasmo trudnosci i tragedii, dla mnie jednak to jest okres skupienia, zwolnienia, i bardziej swiadomego zycia, ktore ma tendencje pedzic jak zwariowane w tym pracoholicznym Waszyngtonie.

Pandemic

What if you thought of it
as the Jews consider the Sabbath—
the most sacred of times?
Cease from travel.
Cease from buying and selling.
Give up, just for now,
on trying to make the world
different than it is.
Sing. Pray. Touch only those
to whom you commit your life.
Center down.
And when your body has become still,
reach out with your heart.
Know that we are connected
in ways that are terrifying and beautiful. 


(You could hardly deny it now.)
Know that our lives
are in one another’s hands.
(Surely, that has come clear.)
Do not reach out your hands.
Reach out your heart.
Reach out your words.
Reach out all the tendrils
of compassion that move, invisibly,
where we cannot touch.
Promise this world your love—
for better or for worse,
in sickness and in health,
so long as we all shall live.
—Lynn Ungar 3/11/20

poniedziałek, 6 lipca 2020

Praktyczne lipcowe notatki

Gotowanie

Wyzwanie - 50 mil po parkach w lipcu  (Blue Crab Bolt Virtual Trail Running Challenge)

YMCA

Interesujace  Artykuly  

  • Po intensywnym treningu, mimo ze nie bardzo sie chce jesc, nalezy zjesc zbalansowany posilek, aby nie zlapac wiczego glodu po par godzinach. Tutaj wiecej 


Okoliczne wedrowki


Dwa miesiace!!!

Dwa miesiace od mojego ostatniego wpisu. Pomalutku, krok za kroczkiem zdrowieje. Zdrowieje fizycznie, zdrowieje psychicznie. Trudna zalobe przechodze bardziej swiadomie. Sa dni ze brak mamy i tych naszych telefonow codziennych boli bardzo. Sa dni ze czuje bliskosc mamy. Moja otylosc bardzo mame denerwowala. Nie rozumiala, jak mozna nie moc sobie z tym poradzic - uwazala to za brak dyscypliny wewnetrznej. Dla mnie kompulsywne jedzenie byl to sposob na zajadanie trudnych emocji. Kiedy mama umierala powiedziala mi ze chyba z tamtego swiata bedzie musiala mi pomoc dojsc do zdrowia. 

I po tylu latach krecenia sie w kolko,  29 kwietnia postanowilam ze ten olbrzymi dar czasu,  ktory dostalam od losu w tym okresie  kiedy pracuje z domu i nie dojezdam, postanowilam zainswestowac w swoje zdrowie. Postanowilam tym razem SAMA ustwic sobie SWOJ WLASNY program na  to moje zdrowienie i fizyczne i psychiczne po tych bardzo ciezkich latach, tak aby byl to proces przyjemny, interesujacy i mozliwy do utrzymania do konca zycia. Stwierdzilam ze w koncu czas aby ta cala wiedze zainswestowac w siebie!

Wypisalam sie ze tego programu Straznikow Wagi,  gdyz stwierdzilam ze ten program nauczyl mnie co mnie mial nauczyc , a jest drogi i bez tych tygodniowych spotkan nie ma dla mnie juz takiej wartosci. Z tego programu zachowalam mierzenie i wazenie swoich porcji - to juz jest nawyk ktory  daje mi to kontrole nad tym ile jem. Z jadlospisu calkowicie wyeliminowalam biala make i cukier - nie jest mi to potrzebne do zycia i wiem ze cukier w moim przypadku jest bardzo uzelazniajacy.  Ta zmiana wyelimonowania cukru zajela  mi to okolo dwoch tygodni i to bylo chyba najtrudniejsze do wprwadzenia.

Moj styl jedzenia jest podobny troche do diety srodziemnomorskiej . Duzo warzyw, owocow, oliwa z oliwek, troche orzechow, troche drobiu, troche pelnych ziaren.  Wszystko jak najbardziej swieze, ekologiczne - jakosc przede wszystkim. Moje cialo jest czyms co chce szanowac i o co chce dbac do konca zycia. Sen, odpoczynek, wysilek fizyczny ale nie taki ktory prowadzi do kontuzji, ale taki dajacy mi radosc i przyjemnosc to kolejne filary mojego programu.

Minely dwa miesiace i zaczynam miec nadzieje ze kiedy na poczatku roku 2021 pojde do mojej (bardzo wspierajacej) lekarki, ktora ostrzegla mnie ze ta moja otylosc doprowadzi do powaznych problemow zdrowotnych jesli nie zmienie stylu zycia, ona mi powie - YOU DID IT!!!

Moja oficjalna waga w dniu 24 kwietnia byla - 214 lbs (97 kg)
Dzisiejsza waga to 201lbs (91 kg)

Ten rezultat jest wazny dla mnie, nie ma sie co oklamywac ale wazniejsze dla mnie jest codzienne samopoczucie i radosc zzycia. Jakie zmiany zauwazylam:


  • Zdecydowanie spie lepiej.
  • Mam wiecej sily - moimi codziennymi sportani sa codzienne marszobiegi  w pieknych parkach + yoga. Szukam takiej bardzo silowej jogi, bo im dluzsze te moje dystanse, tym wieksze ryzyko kontuzji.








wtorek, 28 kwietnia 2020

Rutyna i zdrowe nawyki

W zeszlym tygodniu wysluchalam wirtualnego wykladu na temat wyrobienia i utrzymania zdrowych nawykow - zadanie nie tak latwe dla mozgu z ADHD. Nawyk, jak to nawyk - wymaga pewnej rutyny, a mozg ADHD domaga sie nowosci, stymulacji. Lista objawow ADHD u doroslych jest imponujaca:
  • Nieuważność dotycząca szczegółów, brak koncentracji uwagi.
  • Trudność z utrzymaniem uwagi na zadaniach lub czynnościach, które są nużące.
  • Trudności ze słuchaniem.
  • Trudności z postępowaniem wg instrukcji.
  • Rozpoczynanie wielu czynności naraz i problem z ich zakończeniem.
  • Słabe zdolności organizacyjne.
  • Gubienie przedmiotów lub pozostawianie ich nie na swoim miejscu.
  • Zapominanie o różnych codziennych sprawach.
  • Trudność w usiedzeniu na jednym miejscu.
  • Trudności z zachowaniem ciszy i zabieranie głosu bez oczekiwania na swoją kolej.
  • Słabe poczucie reguł i czasu w trakcie rozmowy.
  • Przerywanie i przeszkadzanie innym.
  • Drażliwość, niecierpliwość.
  • Zmienność nastrojów, porywczość.
  • Słaba tolerancja na stres.
  • Impulsywność i podejmowanie ryzykownych zachowań.
Wiele z tych objawow mam pod kontrola. Osiobiscie moglabym napisac rownie dluga liste pozytrywow zwiazanych z ADHD.

Najbardziej uciazliwa dla mnie jest utrzymanie uwagi, brak wytrwalosci i systematycznosci. 

Wytrwalosc, systematycznosc, oczekiwanie na rezultatu w dalekiej przyszlosci dla mozgu ADHD ktory zyje tu i teraz, i poczebuje szybkiej gratyfikacji nie jest  latwe, dlatego tak wazne dla mnie sa codzienne male wyzwania i codzienne nagrody.  

Z tego wykladu zlapalam kilka dobrych informacji, ktore moga mi byc pomocne. Przede wszystkim  aby utrzymac dobre nawyki, nalezy uczynic je latwymi i sprawiajacymi radosc. Dlatego np. skomplikowana dieta wymagajaca skomplikowanego planowania posilkow, odmierzania, planowania dla mnie nie ma szans. Lata bycia na programie Straznikow Wagi zdecydowanie wyrobily we mnie zdrowe nawyki, jednak moja waga stoi upracie w miejscu wiec pomyslalam ze czas na zmiane. Skasowalam moje uczestnictywo w tym programie i kupilam sobie subscrypcje do applikacji, ktora ma bardzo dobra ocene (dwa najelepsze programy w USA to wlasnie WW i Noom). Jutro mam zaczac - mam dwa tygodnie bezplatnej proby, zobaczymy jak mi pojdzie.

 Nad czym obecnie musze popracowac? Nad ustaleniem godzin posilkow - niestety, moj mozg jest sklonny do tzw.nadmiernej koncentracji ( hyperfocus), i podczas ktorej potrafie zapomniec o calym swiecie. Takze o jedzeniu - czasem w pracy o godzinie 14 przypominam sobie ze nic nie jedlam, po czym pozniej potrafie jesc caly czas do poznej nocy.  Wolniejszy czas podczas obecnej zarazy bardzo pomogl mi w uregulowaniu posilkow. Staram sie jesc cztery posilki - rano kawa z mlekiem, okolo 10 sniadanie, o 2 obiad, i o 6 juz mniejsza kolacja. 

Kolejnym tematem wykladu byl - sen. Jako ze juz zlapalam "wene" (hyperfocus) do dalszego pisania, a robi sie pozna godzina, wiec z bolem ale swiadomie przerywam  to moje pisanie, bo moim zdaniem dwie rzeczy , ktore chyba najbardziej mi pomagaja jest ruch i sen. Nie ma nic gorszego niz niewyspany ADHD mozg a niestety badania wskazuja ze okolo 75% osob zdiagnzowanych na ADHD cierpi na zaburzenia snu . Niestety, ja jestem w tych 75% i rzadkoscia dla mnie jest noc, ktora cala przespie.

 Tymczasem zaczelam przemila serie jogi z Adriene . Joga, medytacja, regularne cwiczenia kardio sa zbawienne dla mnie i ten wolniejszy czas bez codziennych dojazdow do pracy, jest dla mnie takim dobrym wlasnie okresem popracowania na nowymi nawykami.



niedziela, 5 kwietnia 2020

“Just where you are – that’s the place to start.” Pema Chodron

Dokladnie  w miejscu ktorym teraz jestes  - zacznij! 


Blog zakurzony, zapomniany i jak zwykle moja Pema przyszla mi z pomoca, bowiem zatesknilam za tym czasem, gdy siadalam do tego bloga, zbieralam swoje mysli i pisalam. W dzisejszych czasach blogi zastapil Facebook, i inne media socjalne.

Ostatnie trzy lata byly bardzo, bardzo trudne w moim zyciu. Nie czuje sie jeszcze na tyle silna aby wrocic do opisania  tych dlugich ciezkich miesiecych nazanczonych chorobami i smiercia, najpierw mojej tesciowej a potem mojej  mamy.  

Wspomne tylko ze podczas tego trudnego okresy,  w sierpniu  2019 roku zostalam zdiagnozowana na ADHD (zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi, ktory  nie jest choroba, ale zaburzenie neurorozwojowym). Byla to dla mnie olbrzymia ulga, poniewaz od zawsze wiedzialam ze moj mozg pracuje  troche inaczej i intuicyjnie wiele rzeczy sama wypracowalam aby lepiej funkcjonowac. Medytacja, mindfulness ( trening uwaznosci) , regularny czas w przyrodzie, joga, planowanie, bullet jornal - to wszystko co pomagalo mi lepiej funkcjonowac, i pomalutku, na wlasna reke wdrazalam to do swojego zycia. Zdecydowalam sie na niewielka dawke leku ale postanowilam nie skorzystac z terapii,  poniewaz stwierdzilam ze zainwestowalam juz tak duzo w swoj rozwoj osobisty, ze bede kontynuowac te moje starania na wlasna reka. 


Kiedy wrocilam z Polski w grudniu, zorganizowalam w pracy bardzo intensywna konferencje i bylam na granicy kryzysu. Na tak wysokich obrotach, mozna tylko funkcjonowac przez krotki czas. Nie moglam sobie pozwolic na zaden urlopu, i az mi trudno o tym pisac, ale ta tragiczna  dla wielu ludzi zaraza, przyszla mi z pomoca. Zwolnila moje zycie dramatycznie - jest to dla mnie wyjatkowy  czas. ktory pozwala mi sie  aby skoncentrowac sie na powrocie do rownowagi po niezwykle ciezkim okresie w zyciu. Czas i przestrzen, ktorych nie mialam od 30 lat, odkad zamieszkalam w Waszyngtonie, miescie pracoholikow, dlugich dojazdow, niekonczacych sie projektow. Nie narzekam, bo lubie bardzo moja juz nie tak nowa prace. Jestem niezwykle wdzieczna ze moglam pracowac bedac w Polsce i opiekujac sie moja mama, jestem wdzieczna  ze moge w pelni pracowac teraz gdy musimy byc w domu, ale tez jestem wdzieczna ze nie musze sie codziennie przedzierac przez zatlaczony Waszyngton, jezdzic co miesiac na konferencje. 

Jestem pewna ze zatesknie za tym, ale narazie dopoczywam i staram sie docenic ten trudny czas, ktory dramatycznie zwolnil moje zycie. Jestem swiadoma ze fakt ze moge ten okres przetrwac w domu z kawalkiem wlasnej przestrzeni, ze moge w tym okresie zdalnie pracowac, ze moja praca nie jest zagrazona, ze mam ubezpieczenie medyczne, dostep do technologi umozliwiajacych mi kontakt z najblizszymi jest wielkim prrzywilejem. Wiele ludzi nawet jakby chcialo przeczekac ta zaraze w domu, to po prostu nie moze. ` Tak jak kiedys huragan Katrina, tak teraz ta zaraza obnaza olbrzymia klasowosc amerykanskiego spoleczenstwa.  Ten artykul  bardzo dobrze opisuje to o czym mysle podczas tej zarazy.


czwartek, 9 listopada 2017

niedziela, 5 listopada 2017

Listopad


Znow duza przerwa w pisaniu,  koncze bardzo trudny okres w  swoim zyciu i potrzebowalam bardziej prywatnej refleksji w moich pieknych i kolorowych  zeszytach. Zeszyty te  namietnie nabywalam w ostatnim czasie i (ha!) zapelnily sie intensywnymi notatkami. (Widac ze impuls zakupow kalendarzy zostal zamieniony na impuls kupowania ciekawych zeszytow - ale nie walcze z tym.)

 Tak duzo wydarzylo sie w naszym zyciu od lipca. Zmienilam prace. Prace ktora lubilam, w ktorej zawsze czulam ze dokladam jakas wazna cegielke, ale ktorej bylo po prostu za duzo. W tej pracy niestety tez bylam otoczona troche toksycznymi strukturami, przez ktore musialam sie przebijac i bylo to meczace. Praca, w ktorej wyrobilam sobie duzo kompasu moralnego i w ktorej nie dalam sie wciagnac w polityki, uklady. Praca ktora wyrobila we mnie nawyk codziennej refleksji na temat tego  co jest warte mojego czasu, mojej uwagi, mojej milosi. Praca w ktorej z pelna swiadomoscia staralam sie wpuszczac troche swiatla w czesto stresujace i skomplikowane relacje. Praca ktora oduczyla mnie impulsywnosci, oraz natychmiastowej nagrody. Praca, trudna, moze czasami ponad moje umiejetnosci, ktora pozwolila mi sie wielowymiarowo rozwinac. Nie odeszlam wczesniej, bo wiedzialam ze wciaz sie rozwijam, wciaz sie ucze, ze robie cos, co naprawde pomaga ludziom i co mnie intersuje.

Ale tez moje  zycie stalo sie w wiekszosci praca, wyjazdami sluzbowymi i ciagym pospiechem. Czulam ze to czas, ze ta praca juz nauczyla mnie wszystkiego czego miala nauczyc, ze czuje sie bardzo, bardzo zmeczona.  Mimo ze wciaz moglabym tam wiele zrobic, czulam ze czas aby odejsc.

 Jestem gleboko przekonana, ze jesli w zyciu zyjemy z jakas wieksza intencja, to zycie otwiera kolejne drzwi, wskazuje nam odpowiednie drogi. Jak tylko zmienilam swoja prace (w tej samej organizacji, tylko w spokojniejszych, mniej intensywnych  programach, wsrod niezwykle milych ludzi i o dziwo, to przejscie okazalo sie byc promocja - och ironio swiata zawodowego!), okazalo sie ze u mojego meza zaczal sie proces rakowy - na szczescie diagnoza byla bardzo wczesna.  G. jest w doskonalym stanie zdrowia wiec zakwalifikowal sie na operacje, ktora byc moze calkowicie wyleczy go z tego raka, jesli okaze sie ze komorki rakowe nie przedostaly sie poza zaatakowany organ. Bedziemy wiedziec we srode , tymczasem juz po operacji, G. dochodzi szybko do formy.

W starej pracy byloby mi bardzo trudno wziac teraz urlop, gdyz bylabym w trakcie wyjazdow na konferencje. W tej nowej, bez wiekszego problemu moge wziac tydzien wakacji i drugi tydzien pracowac z domu. Ten czas to olbrzymia inwestycja w nasz prawie 30-letni zwiazek. Parafrazujac slowa mojego ulubionego poety i muzyka Leszka Dlugosza - 'ta stara milosc wciaz nas calkiem obchodzi, i wcale  nie dziadowka! Okazalo sie ze wciaz duzo serca dla niej mamy - i zeby jej zrobic wiecej miejsca pozbylismy sie tych gratow, szmat, kwitow...niech sie cieszy jak ta mloda..."



W temacie gratow i szmat....

Interesujace jest to jak zareagowalismy na ta wiesc o chorobie - diagnoze mielismy juz w lipcu, operacje zaplanowana na koniec pazdziernika - caly ostatni miesiac mielismy niezwykla potrzebe pozbywania sie wszystkiego z naszego zycia, co jest nam juz niepotrzebne. Nasze  dzieci wyprowadzily sie juz z domu jakis czas temu, najmlodszy okolo dwoch lat z nami nie mieszka, ale mysmy wciaz nie bardzo potrafili  zredukowac naszego posiadania do gospodartstwa na dwie osoby. I nagle w ciagu miesiaca, "to" przyszlo samo - niewiele myslac zaczelismy pakowac pudla, worki , rzeczy wciaz w dobrym stanie, ale nam juz niepotrzebne i wywozic do sklepu gdzie zostana sprzedane za grosze ludziom, ktorym cos z tego moze sie przydac.  Przed wyjazdem do szpitala dom nasz zaczal swiecic cudownymi pustkami. Zostalo w nim tylko to co potrzebujemy i co lubimy. Musimy jeszcze przedrzec sie przez jedno pomieszczenie gospodarcze. Pozegnalizmy pewien etap zycia i otworzylismy sie na kolejny, w ktorym nie bedzie nam potrzeba az tak duzo materii...

Chce kontynuowac ten proces. Listopad jest tak dobra pora na pozbywanie sie wszystkiego z czego wyroslismy, co juz nam nie sluzy, czego juz nie potrzebujemy. Symboliczne zrzucanie lisci, przygotowywanie sie na okres wykluwania sie czegos nowego.

Nie tylko chodzi tutaj o materie, ale tez o emocje, reakcje, relacje, formy spedzania czasu, nawyki. To czas oprozniania, czas refleksji nad tym co trzyma nas w miejscu, nie pozwala zrobic kolejnego kroku, wziesc sie na kolejny poziom naszej swiadomosci. Listopad jest tez okresem wdziecznosci  za dobro i obfitosci w naszym zyciu.

Co wciaz trzyma mnie w miejscu? Czego chce sie pozbyc? Jakich emocji? Jakich nawykow? Jakich reakcji? Ktore relacje nie sluza mi?  Na co chce otworzyc wiecej miejsca w moim zyciu?

Te rozwazania przeniose do swoich zeszytow - te zeszyty ktory zapewniaja mi wieksza uczciwosc wobec siebie.

NOWY ROK 2021 - czego dowiedzialam sie w roku 2020?

  Ze mojemu , prawie 30 -letniemu malzenstwu potrzeba bylo tego czasu spedzonego w domu, ktory wzmocnil nasza przyjazn. I ze zaloba bardzo b...