We wrzesniu bylam w Polsce. Zazwyczaj z Polski wracam z bolem w sercu, z niedosytem, z zalami - za malo czasu, za malo spotkan, za malo zawsze tej Polski...Tym razem zaplanowalam bardzo malutko - chcialam miec czas dla ludzi ktorych kocham, chcialam sie nie spieszyc. Mimo 26 lat po tej stronie oceanu udalo mi utrzymac relacje z najblizszymi. Emigracja mnie zmienila, moja praca nad soba wyeliminowala pewne reakcje ktorych w sobie nie lubilam, dojrzalam, i im jestem starsza tym bardziej jestem swiadoma ze ludzi nalezy kochac bo szybko odchodza. Kochac ich takich jakimi sa.
Byl to ogolnie dobry pobyt. Polska piekna, ludzie maja ciekawe zycia ( przynajmniej w srodowisku w ktorym ja sie obracam) , zdecydowanie wiecej czasu niz ja go tutaj mam. W niedziele wreszcie ( bo juz tyle razy planowalam tam pojsc) udalo mi sie dotrzec do luteranskiego kosciola sw. Marcina w Krakowie - bylam zachwycona i wspolnota, i kazaniem. Byla to moja pierwsza wizyta w protestanckim kosciele w Polsce , ten kosciol mijalam niemalze codziennie kiedy mieszkalam w Krakowie, nigdy nie mialam okazji tam wstapic. Podczas tej wrzesniowej niedzieli, wspolnota obchodzila swieto dziekczynienia ( dozynki?).
Byl okres w moim zyciu kiedy uczylam sie wdziecznosci, uczylam sie zatrzymac, zwolnic, przystanac i podziekowac za piekno, za milosc, dobro, usmiech, radosc....Im bardziej sie nad tym koncentrowalam, tym wiecej wypelnialo sie moje zycie ta dobra energia - teraz ta wdziecznosc juz stala sie bardziej automatyczna reakcja, nie musze specjalnie o tym myslec ...Kazanie bylo piekne -zapemiatalam refleksje o naszym osobistym bogactwie. Bogactwem sa nie tylko dobra materialne ale tez nasz czas i talenty. Wokol tych bogactw mozemy zbydowac wysoki mur i spedzic czas na tym aby strzec i dokladac do tego. Samotnie. Alternatywnie, z tych naszych bogactw mozna dolozyc do wspolnej studnii z ktorej mozna wraz z innymi czerpac - studnie maja to do tego ze jakby nie mialy dna...Naiwne? Raczej nie, do tej teorii synergii, obfitosci wraca sie czesto na szkoleniach z zarzadzania:
“Ludzie o mentalności niedostatku mają tendencję widzieć wszystko w kategoriach wygrana - przegrana. Wszystkiego jest tylko tyle, że jak ktoś inny to weźmie to będzie mniej dla mnie. Lecz im mocniej budujemy swe życie wokół zasad, tym bardziej rozwija się w nas mentalność obfitości. Wtedy stajemy się autentycznie szczęśliwi widząc sukces, dobrostan, osiągnięcia, uznanie i uśmiech fortuny innych ludzi. Wtedy jesteśmy przekonani, że ich sukces raczej coś dodaje do naszego życia, niż z niego ujmuje.” Stephen Covey
Zyjac w tym poczuciu obfitosci jestesmy gotowi dodawac do studni bo wiemy ze im wieksza tym latwiej i nam bedzie z niej czerpac. Nie zawsze takie myslenie przychodzi latwo, tyle w nas lekow, tyle w nas obaw - historia nie byla laskawa dla Polski, kazdy z nas w zyciu posrednio lub bezposrednio spotkal sie z bieda, tragediami, nieszczesciami..Czasem chcialoby sie zabarykadowac za tym murem.

W pazdzierniku bylam na konferencji w Reno, Nevadzie, a w listopadzie w Philadelphii...O Nevadzie musze napisac pare slow, ale robi sie juz pozno dzisiaj wiec tylko pare fotek znad przepienego jeziora Taho.